Zwykłym pociągiem PKP wyruszyły w pielgrzymkę do Rzymu osoby, które zapisały się na podróż "Expresem Miłosierdzia". Organizator, Marek Malisiewicz, obiecywał 600 pielgrzymom, że pojadą specjalnym składem wynajętym od PKP Intercity. Wczoraj PKP Intercity poinformowało jednak, że za skład nie zapłacono.

Z dworca Warszawa Wschodnia odjechało przed południem około pięćdziesięciu pielgrzymów. To głównie zakonnicy i zakonnice oraz mieszkająca w stolicy młodzież ze Wschodu - Ukraińcy i Białorusini. Według Marka Malisiewicza, dwie inne grupy, liczące po sto osób, wyruszyły natomiast z Warszawy autokarami.

Wszyscy mają spotkać się o godzinie 15 na dworcu PKP w Częstochowie, gdzie - jak twierdzi organizator - dołączy do nich kolejna stuosobowa grupa, która od wczoraj modli się na Jasnej Górze.

W drogę do Rzymu pątnicy mają ruszyć autokarami, które podobno w ostatniej chwili udało się wynająć.

"Expresem Miłosierdzia" miało jechać 600 pielgrzymów

Organizator "Expresu Miłosierdzia" od kilku miesięcy ogłaszał się w internecie. W rozmowie z dziennikarzem RMF FM Markiem Balawajdrem potwierdził wczoraj, że na pielgrzymkę zgłosiło się 600 osób, z czego aż 500 to rodacy ze Wschodu.

Pociąg do Rzymu miał wyjechać z Warszawy Wschodniej dzisiaj o godzinie 9:14, a po drodze miał zabrać również pielgrzymów z Częstochowy i Katowic. PKP Intercity poinformowało jednak wczoraj, że za skład nie zapłacono.

Szef biura podróży chce iść do sądu

Kolejowemu przewoźnikowi miało zapłacić biuro podróży Holiday Travel, które miało współpracować z organizatorem pielgrzymki. Prezes biura Ryszard Cetnarski zapowiedział wczoraj w rozmowie z RMF FM, że zgłosi sprawę do sądu. Brak wpłaty tłumaczył faktem, że w ogóle nie podpisywał umowy z PKP Intercity. Twierdził, że nie ma żadnych zobowiązań wobec przewoźnika kolejowego.

Organizator "Expresu Miłosierdzia" zgłosił się do mnie w połowie kwietnia i poprosił o pomoc. Chciał, żebym podpisał umowę na czarter pociągu z PKP, bo on jako osoba fizyczna nie mógł tego zrobić - relacjonował prezes Cetnarski. Ja powiedziałem, że taką umowę w imieniu klienta mogę podpisać, jeżeli pieniądze wpłyną na konto moje lub PKP - podkreślił. Pieniądze jednak nie wpłynęły i od tamtego czasu panowie się już nie spotkali.

Teraz prezes Holiday Travel chce iść do sądu - dostaje bowiem maile od organizatora wyjazdu sugerujące, że to on jest winien tego, iż umowa z PKP Intercity nie doszła do skutku.