Piłka nożna świetnie wpływa na stan zdrowia. Obniża ciśnienie, redukuje zły cholesterol i masę ciała. Pod warunkiem, że gramy w piłkę na boisku. Kibicowanie, zwłaszcza przed telewizorami, nie jest tak dobre dla zdrowia. Jak kibicować mądrze, żeby drużynie dać wsparcie, a sobie nie zaszkodzić?

zdjęcie ilustracyjne /Grafika RMF FM

Gdzie i z kim?

Samemu przed telewizorem, z przyjaciółmi lub rodziną, a może w barze czy w strefie kibica? Zdecydowanie nie samemu! Sens i sukces imprez sportowych polega właśnie na tym, że ludzie dzielą ze sobą emocje. Bo jednym z najważniejszych czynników ryzyka podczas oglądania meczów jest uruchomienie silnych emocji. Co prawda tłum może je dodatkowo stymulować - nie bez przyczyny w stolicy Meksyku podczas zwycięskiego meczu z Niemcami odnotowano wstrząs sejsmiczny - ale generalnie obecność innych ludzi wpływa tonująco. Zawsze jest szansa, że ktoś chwyci za rękę, przypomni, że najważniejsza jest zabawa, że to nie rywalizacja na śmierć i życie.

Oglądając mecz z innymi, warto zatem także uzbroić się w dobre emocje i dzielić się nimi z innymi. Przebywanie w grupie uruchamia też mocniej tolerancję. Pozwala w drużynie przeciwnej i ich kibicach dostrzec ludzi, takich samych jak my. Że Polacy to potrafią, pokazały Mistrzostwa Świata w Niemczech - polska drużyna szybko z nich odpadła, ale polscy kibice zapisali się w historii rozgrywek znakomicie, pokazując ogromną kulturę kibicowania, wspierając dopingiem również inne drużyny, świetnie się bawiąc.

Co jeść? Co pić?

Najlepiej to, co najzdrowsze. Mundial rządzi się swoimi prawami, ale nie można zapominać o rozsądku. Dwie, góra trzy jednostki alkoholu to absolutne maksimum, jeśli odpowiedzialnie podchodzimy nie tylko do kibicowania, ale przede wszystkim do życia. I to zdecydowanie nie codziennie. Skoro mecz jest świętem i najlepszą zabawą, po co sięgać po dodatkowe środki?

Do picia zawsze najlepsza jest czysta woda (zwłaszcza, że panują spore upały!), można też przygotować domową lemoniadę.

Przekąski to kolejny problem. Najlepszym wyborem byłyby warzywa i owoce. Zawsze warto je postawić na stole jako zdrową alternatywę. Jeśli inne przekąski - unikajmy wszelkich produktów solonych! Lepszy będzie nieposolony popcorn lub chrupki. Ważne jest również nie tylko to "co", ale też "ile" jemy. Małe miseczki z przekąskami są lepsze niż ogromna misa. W trakcie meczu emocje są zbyt duże, by pamiętać o jedzeniu, jeśli nie stoi ono w zasięgu ręki. Bo jeśli stoi - nie kontrolujemy tego, ile jemy.

Sport to zdrowie? Ruch na pewno!

Mundial nie powinien zakończyć się dodatkowymi kilogramami. Nie może być też alibi dla siedzącego trybu życia. Jeśli wiemy, że przez miesiąc kilka godzin dziennie spędzimy na śledzeniu meczów, zadbajmy też o siebie i swoje zdrowie.

Dobrym pomysłem jest wstawienie do salonu, jeśli planujemy oglądać mecz w domu, wśród bliskich, sprzętu do ćwiczeń stacjonarnych. 30-40 minut dziennie na rowerku stacjonarnym jest lepsze niż nic, a można przecież "jeździć" przez cały mecz albo nawet dwa. Jeśli nie ma na to miejsca lub pieniędzy, warto w czasie meczu co jakiś czas wstać i wykonać choćby kilka ćwiczeń rozciągających poszczególne grupy mięśniowe. To poprawi krążenie, także naszej kory mózgowej oraz ułatwi skanalizowanie meczowych emocji. Dobrym pomysłem jest obowiązkowy marsz między meczami. I, przede wszystkim, zdrowy rozsądek. Są kibice, którzy za punkt honoru stawiają sobie obejrzenie wszystkich meczów na mundialu. To nie jest dobry pomysł - i z punktu widzenia relacji z bliskimi, i swojego zdrowia (mundial to czas obciążeń nie tylko dla serca, ale też dla oczu!). Jeśli w jednym dniu są trzy lub nawet cztery mecze, warto wybrać dwa, które obejrzymy od gwizdka do gwizdka. A w czasie "wolnym" wybrać się choćby na dłuższy spacer.

Ruch jest ważny również dlatego, że silne emocje i stres podczas oglądania meczu nie mogą znaleźć fizycznego ujścia. Gdy jesteśmy w strefie kibica albo w innym miejscu publicznym, widzimy, że kibice w najbardziej stresujących i emocjonujących chwilach skaczą do góry, kręcą się w kółko, wręcz tańczą. To naturalna reakcja organizmu związana z przeżywaniem silnych bodźców. W mieszkaniu, w czterech ścianach, kibic ma mniejsze możliwości odreagowania, powinien więc świadomie zapewnić sobie dawkę ruchu.

Brać wzór z piłkarzy?

Cristiano Ronaldo czy Robert Lewandowski to piłkarze znani z obsesyjnego dbania o własny organizm, o swoje zdrowie. I choć wśród piłkarzy zdarzają się i tacy, którzy ze zdrowym stylem życia się nie kojarzą - głównie przez nadużywanie alkoholu czy innych substancji psychoaktywnych, zdecydowana większość mogłaby być wzorem dla przeciętnego Kowalskiego, jak dbać o siebie.

Jednak dotyczy to głównie młodych ludzi, zwłaszcza dzieci, które swoich idoli starają się naśladować na osiedlowym orliku. To zresztą pozytywny efekt i dobrej formy reprezentacji narodowej i takich imprez, jak Mistrzostwa Europy czy mundial, bo rośnie zainteresowanie uprawianiem sportu, przede wszystkim piłki nożnej. Daje się zauważyć rosnącą liczbę i siłę klubów sportowych, powstaje dużo nieformalnych grup, regularnie umawiających się "na piłkę", "na siatkę" czy inne rozgrywki.

Warto jednak pamiętać, że większość z nas nigdy nie osiągnie nawet jednej trzeciej sprawności profesjonalnego piłkarza. To może (choć nie powinno) wpływać demotywująco. Stawiajmy sobie nie tylko realistyczne cele, ale też odpowiednie sposoby ich osiągnięcia. Zamiast: "będę codziennie chodzić do pracy pieszo", zrezygnujmy z samochodu na rzecz spaceru czy roweru na początek dwa razy w tygodniu. Rower, szybki marsz, ćwiczenia rozciągające czy basen - to formy aktywności, które leżą w zasięgu niemal każdego z nas.

Czego podczas mundialu unikać?

Po pierwsze, przesadnych, zwłaszcza negatywnych, emocji.

Po drugie, bloków reklamowych emitowanych przy okazji meczów. Najlepiej na czas reklam wyłączyć lub choćby ściszyć telewizor, przejść się do kuchni (tylko nie po niezdrowe przekąski!), wyjść z psem, porozmawiać z rodziną. Każda dawka ruchu dla mięśni, stawów i kości jest ważna. A przede wszystkim - odcina nas od przekazu, że mundial to chipsy, słodkie napoje gazowane, fast food czy piwo. Albo zakłady bukmacherskie. Czyli wszystko, co może nam zaszkodzić. Oczywiście, całkowicie od reklam nie sposób się uwolnić - choćby dlatego, że pokazują się one również na stadionie. Ale miejmy świadomość, że nie musimy ani reklam oglądać, ani tym bardziej im ulegać. Fakt, że koncern X czy Y są sponsorami mundialu, nie obliguje nas do kupowania ich produktów.

(Małgorzata Solecka, Medycyna Praktyczna)