Amerykańskie naloty na Afganistan trwają już ponad dwa tygodnie. Tymczasem Talibowie przypuścili nową ofensywę propagandową. Islamscy fanatycy twierdzą, że bomby wcale nie zniszczyły ich potencjału militarnego i oskarżając Stany Zjednoczone o zabijanie niewinnych cywilów oraz o stosowanie broni biologicznej i chemicznej.

"Ufam, że wszechmocny Allach zapewni zwycięstwo Emiratowi Islamskiemu nad ciemiężycielskim rządem amerykańskim" - napisał w najnowszej odezwie do Talibów ich duchowy przywódca - mułła Mohammad Omar. Podczas nalotu na Herat, w zachodniej części Afganistanu, Amerykanie zbombardowali drugi pod względem wielkości szpital w mieście. Zginęło od 50 do 70 osób - twierdzi rzecznik ministerstwa informacji Talibanu - Abdul Hanan Himat. Szpital został ponoć tak poważnie zniszczony, że nie nadaje się już do użytku. Kilka godzin wcześniej Mimat powiedział, że w ataku na Herat i Kandahar Stany Zjednoczone użyły broni biologicznej i chemicznej. Mają o tym świadczyć nietypowe objawy chorobowe u osób zgłaszających się do placówek medycznych. Oczywiście danych tych nie sposób zweryfikować.

Ponadto Talibowie twierdzą, że podczas piątkowego rajdu amerykańskich komandosów zestrzelili dwa helikoptery wroga. Na poparcie tych słów arabska telewizja Al-Jazeera pokazała fragmenty podwozia jakiejś maszyny, z napisami w języku angielskim. Na szczątkach widać ponoć ślady krwi. Amerykanie zdecydowanie zaprzeczyli tym informacjom. Twierdzą, że owszem - doszło do katastrofy helikoptera, ale na terenie Pakistanu. Był to nieszczęśliwy wypadek, a nie zestrzelenie przez Talibów. Według Pentagonu, w katastrofie tej zginęło dwóch żołnierzy.

foto TV Al-Jazeera

15:00