"Teraz czekamy, jako Polska, na propozycje prezydencji niemieckiej" - oświadczył szef gabinetu prezydenta Krzysztof Szczerski, odnosząc się do patowej sytuacji w negocjacjach wokół unijnego budżetu. Według niego, do sytuacji tej doprowadziła "fatalna taktyka negocjacyjna" niemieckiej prezydencji. "Trzeba poczekać na to, w jaki sposób prezydencja niemiecka (…) ma zamiar z tego wyjść" - stwierdził.

Spór - którego zakładnikami stały się unijny budżet na lata 2021-27 i Fundusz Odbudowy, który ma wesprzeć unijne gospodarki w przezwyciężeniu kryzysu wywołanego pandemią koronawirusa - toczy się wokół mechanizmu "pieniądze za praworządność".

Zgodnie z nim, w razie stwierdzenia naruszeń zasad praworządności Komisja Europejska będzie mogła uruchomić procedurę prowadzącą do zawieszenia bądź odebrania krajowi unijnych pieniędzy.

Mechanizmowi sprzeciwiają się Polska i Węgry, które na stole położyły groźbę zawetowania całego wieloletniego budżetu UE, a co za tym idzie: również zablokowania Funduszu Odbudowy.

Morawiecki na wspólnej konferencji z Orbanem: "Nie zawahamy się użyć weta"

W czwartek podczas wspólnej konferencji prasowej z premierem Węgier Viktorem Orbanem w Budapeszcie premier Mateusz Morawiecki oświadczył: "Nie zawahamy się użyć weta, nie tylko dla dobra Węgier i Polski, ale dla dobra całej Unii Europejskiej".

"Stajemy wobec nowego wyzwania, nowego zupełnie mechanizmu, który przez swoją arbitralność, polityczność stosowania, motywowane politycznie decyzje może doprowadzić - i niechybnie by doprowadził - do rozczłonkowania Unii Europejskiej, a może nawet do rozpadu Unii (...)" - mówił szef polskiego rządu.

"Musimy dbać o spójność UE, ona jest również zaszyta w tym prawie weta, którego my - jeśli będzie taka potrzeba - nie zawahamy się użyć. Nie tylko dla dobra Węgier, dla dobra Polski, ale dla dobra całej Unii Europejskiej" - podkreślił Morawiecki.

Viktor Orban ze swej strony zadeklarował: "Będziemy jednoczyć nasze argumenty i siły w tym sporze i Węgry nie przyjmą takiej propozycji, która byłaby nie do przyjęcia dla Polski. W następnych tygodniach, w sposób znany z historii, ponownie będziemy razem toczyć walkę".

Wcześniej szef węgierskiego rządu skierował do niemieckiej prezydencji i szefów unijnych instytucji list, w którym zagroził zawetowaniem budżetu UE i Funduszu Odbudowy, jeśli wypłata środków miałaby być powiązana z kwestią praworządności.

Mateusz Morawiecki rozmawiał z kolei w piątek telefonicznie z kanclerz Niemiec Angelą Merkel: właśnie prezydencja niemiecka prowadzi obecnie negocjacje ws. budżetu. Po rozmowie Morawiecki poinformował we wpisie na Facebooku, że przekazał niemieckiej kanclerz, że Polska oczekuje dalszych prac, które pozwoliłyby znaleźć rozwiązanie gwarantujące prawa wszystkich państw Unii, i potwierdził gotowość do zawetowania nowego budżetu.

Krzysztof Szczerski: Czekamy teraz na propozycje prezydencji niemieckiej

Szef gabinetu Andrzeja Dudy Krzysztof Szczerski podkreślił dzisiaj w rozmowie z TVP Info, że "celem polskiego państwa jest obrona praworządności w Unii Europejskiej oraz uchwalenie dobrego ambitnego budżetu europejskiego na kolejne lata razem z Funduszem Odbudowy po pandemii".

"Teraz czekamy, jako Polska, na propozycje prezydencji niemieckiej" - oświadczył.

Jego zdaniem, to właśnie "fatalna taktyka negocjacyjna" niemieckiej prezydencji doprowadziła do tego, że dzisiaj Unia nie ma kolejnego budżetu i nie ma perspektywy budżetowej.

"Trzeba poczekać na to, w jaki sposób prezydencja niemiecka z tego, do czego doprowadziła Unię Europejską, czyli braku budżetu na miesiąc przed końcem obecnego okresu budżetowego, ma zamiar wyjść" - stwierdził Szczerski.

Jak dodał: "Nie stawiamy jakichś nadzwyczajnych wymagań. Chcemy tylko, żeby Unia Europejska działała zgodnie z traktatami, zgodnie z prawem europejskim. To jest wszystko, czego oczekujemy. Nie chcemy łamania praworządności, prawa europejskiego w Unii Europejskiej i to jest nasze oczekiwanie wobec prezydencji".

"W traktatach nie ma zapisu o tym, że jakiś kraj można zagłodzić za pomocą odebrania mu pieniędzy z powodów politycznych. (...) Na zagłodzenie zgody nie ma" - podkreślił szef gabinetu prezydenta.