Cały świat ostro potępił atak w Nadżafie, w którym zginął ajatollah Mohamed al-Hakim i co najmniej 124 inne osoby; ponad 230 zostało rannych. Na razie nikt nie przyznał się do zamachu. Uważa się jednak, że stoją za nim zwolennicy obalonego dyktatora bądź radykalne ugrupowanie szyickie.

Prezydent George W. Bush potępił zamach i zapowiedział pomoc w znalezieniu sprawców krwawego ataku. Jednocześnie podkreślił, że wydarzenia w Nadżafie nie odwiedą Amerykanów od celu, jakim jest stworzenie w Iraku wolnego i stabilnego kraju.

Pomoc w odnalezieniu odpowiedzialnych za zamach zapowiedział także cywilny administrator USA w Iraku Paul Bremer. Zamach bombowy w Nadżafie ponownie pokazuje, że wrogowie nowego Iraku nie powstrzymają się przed niczym - powiedział Bremer. Znów zabili niewinnych Irakijczyków. Znów naruszyli jedno z najświętszych miejsc islamu. Popełniając tę haniebną zbrodnię, znów ukazali złe oblicze terroryzmu.

Wcześniej zamach w Nadżafie oficjalnie potępiły m.in. Hiszpania i Rosja. Hiszpańska minister spraw zagranicznych Ana Palacio zaapelowała jednocześnie do wspólnoty międzynarodowej o „jedność w walce z terroryzmem".

Zdaniem rzecznika rosyjskiego MSZ-u ten potężny zamach terrorystyczny ma na celu storpedowanie procesu normalizacji w Iraku. Podkreślił, że szczególne zaniepokojenie budzi fakt, że ta zbrodnicza akcja dokonana została w pobliżu głównego sanktuarium wszystkich szyitów.

Przypomnijmy. Do zamachu doszło tuż po zakończeniu piątkowej modlitwy, kiedy ludzie zaczęli wychodzić z meczetu. Przed świątynią eksplodował samochód-pułapka. W zamachu zginął przywódca irackich szyitów ajatollah Mohammed Bakir al-Hakim.

Nadżaf, leżący 170 km na południe od Bagdadu, podlega dowodzonej przez Hiszpanów brygadzie Plus Ultra, która działa w polskiej strefie odpowiedzialności w Iraku.

10:45