Dokładnie dwa miesiące i jeden dzień po ataku na World Trade Center i Pentagon - doszło do kolejnej katastrofy lotniczej w USA - Airbus A-300 spadł niedaleko międzynarodowego lotniska im. Johna F. Kennedy. Wiadomo, że leciał z Nowego Jorku na Santo Domingo. Spadł na gęsto zaludnioną dzielnicę Queens. Czy to katastrofa czy kolejny atak terrorystyczny – to pytanie zadają sobie ludzie na całym świecie.

Według niepotwierdzonych informacji na pokładzie mogli znajdować się Włosi. Zdaniem pracowników jednego z mediolańskich biur podróży samolotem tym miała lecieć do Santo Domingo około 20-osobowa grupa z południa Włoch. Nowy Jork jest tradycyjnym miejscem postoju, gdy leci się z Włoch na Dominikanę. Linie lotnicze American Airlines nie potwierdziły jeszcze tej wiadomości o Włochach na pokładzie. Także włoski MSZ nie jest pewien tej informacji więc jej nie potwierdził. Więcej zapewne zostanie powiedziane na konferencji prasowej American Airlines. W tym momencie do USA z Włoch lecą cztery samoloty i nie mogą one już zawrócić. Nie wiadomo jednak, czy wylądują w Nowym Jorku, czy zostaną przekierowane na inne lotniska.

W Izraelu nie ma jeszcze reakcji oficjalnej na to co się stało w Nowym Jorku. Wszyscy śledzą to co dzieje się w Stanach. Nieoficjalnie większość ekspertów zgadza się z opinią Amerykanów, że była to katastrofa, a nie kolejny atak terrorystyczny. Premier Ariel Szaron zatelefonował do ambasadora USA Dana Carcera w Tel Awiwie składając mu wyrazy ubolewania. Inaczej niż po atakach 11 września, Izrael nie zamknął swej przestrzeni powietrznej. Normalnie pracują lotniska międzynarodowe, ze zrozumiałych powodów zostały odwołane jedynie loty do Nowego Jorku. Jednocześnie jednak rośnie niepokój o los krewnych i znajomych, bo w Queens mieszka wielu amerykańskich żydów oraz przebywających tam czasowo izraelczyków.

W Wielkiej Brytanii przerwano zupełnie doniesienia z Afganistanu. Dwa miesiące po samobójczych atakach na USA, każda katastrofa lotnicza wygląda co najmniej podejrzanie. Wielka Brytania z wielkim napięciem obserwuje wszystko co dzieje się w Stanach Zjednoczonych. Jako główny sojusznik amerykański Zjednoczone Królestwo jest teoretycznie przynajmniej celem potencjalnych ataków terrorystycznych. Eksperci, którzy wypowiadają się na temat dzisiejszej katastrofy skłonni są przyznać, że mamy do czynienia z nieszczęśliwym wypadkiem. Z niecierpliwością oczekuje się konferencji prasowej jaką niebawem mają zwołać linie lotnicze American Airlines. Wszystkie porty lotnicze w Wielkiej Brytanii funkcjonują normalnie. Na londyńskim lotnisku Heathrow nadal odprawiane są samoloty do Stanów Zjednoczonych, w tym i maszyny linii American Airlines. Brytyjski premier Tony Blair w rozmowie telefonicznej z prezydentem USA George’em W. Bushem przekazał wyrazy współczucia w związku z katastrofą w Nowym Jorku. Przywódcy głównych krajów koalicji antyterrorystycznej rozmawiali ponadto o postępach akcji w Afganistanie.

W Hiszpanii podobnie jak w Polsce wciąż nie podjęto decyzji o zawróceniu trzech samolotów lecących właśnie do USA. Daje się wyczuć konsternację i wyczekiwanie. Podobnie jak o katastrofie z 11 września informacja o wydarzeniu w Nowym Jorku dotarła na koniec wiadomości telewizyjnych. Nie padło jeszcze w mediach słowo „zamach”, jednak dopóki ta ewentualność nie zostanie całkowicie wykluczona istnieje obawa. Na podstawie bardzo skromnych informacji dziennikarze próbują snuć jednak przypuszczenia, co się mogło stać.

Kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder wyraził swoje głębokie ubolewanie z powodu katastrofy i przesłał do prezydenta Stanów Zjednoczonych George'a W. Busha kondolencje. Niemcy na razie powstrzymują się od komentarzy. Wszyscy czekają na wiadomość, czy był to atak terrorystyczny, czy też nie. Coraz więcej mówi się o ekonomii – co wydarzy się, jeśli był to rzeczywiście atak terrorystyczny? Można się spodziewać pogłębienia kryzysu w transporcie lotniczym. Po ataku terrorystycznym 11 września w tej branży odnotowano wiele krachów. Doszło do plajty Sabeny, Swissair, czy LTU (to linie lotnicze zajmujące się czarterami). Lufthansa zlikwidowała prawie 30% lotów za ocean. Ta sytuacja jeszcze może się pogorszyć. Wszyscy oczekują co będzie dalej. Na giełdzie we Frankfurcie natychmiast po katastrofie odnotowano „czerwone liczby” – wszystkie indeksy spadły o ponad trzy procent, to bardzo dużo jeśli chodzi o spadek w ciągu jednego dnia. Spadła również wartość dolara – prawie o 0,16. Analitycy przewidują, że spadki mogą się utrzymać.

Francuscy specjaliści podkreślają, że nie ma żadnej pewności, czy to awaria samolotu, czy kolejny atak terrorystyczny. Bardzo niepokojące są okoliczności tej tragedii – znowu chodzi o Nowy Jork, znowu chodzi o samolot linii American Airlines. Ponadto minęły dokładnie dwa miesiące od czasu ostatnich zamachów terrorystycznych na USA, może więc chodzić o swoistą rocznicę. A jeszcze dodatkowo, właśnie niedawno Talibowie zaczęli ponosić pierwsze znaczące porażki na froncie. Wszystko to bardzo martwi francuskich ekspertów i komentatorów. Nie ma jeszcze żadnych oficjalnych reakcji władz Francji, bo nikt jeszcze nie wie co tak dokładnie się stało. Wielu komentatorów powątpiewa jednak w stuprocentową skuteczność środków bezpieczeństwa podjętych na amerykańskich lotniskach tj. szczegółowe sprawdzanie bagaży pasażerów oraz sprawdzanie czy pasażerowie nie mają broni. Jest to niepokojące tym bardziej, że wiele mediów w samej Francji wytykało rażące dziury w zabezpieczeniu mającym przeciwdziałać zagrożeniu na lotniskach.

W Kwaterze Głównej Sojuszu Północnoatlantyckiego wszyscy oczekują na dalsze informacje. Sprawa wygląda bardzo niepokojąco, jednak z powodu skąpych danych nikt na razie nie chce udzielać żadnych komentarzy. Atmosfera przypomina tamtą sprzed miesiąca – każdy zastanawia się, czy jest to kolejny atak terrorystyczny. Wszyscy wpatrzeni są w telewizory i póki co to na razie główne źródło informacji nawet w NATO. Dopiero za kilka godzin można spodziewać się kolejnych reakcji.

W Moskwie nie ma jeszcze żadnych komentarzy. Rosjanie nie mówią o żadnych, nawet przypuszczalnych przyczynach katastrofy. Jednak prezydent Rosji został natychmiast poinformowany o tym co się stało. Było to o tyle istotne, że dziś wyruszył w podróż do Stanów Zjednoczonych. Rosjanie kontaktowali się z Amerykanami i twierdzą, że Putinowi nic nie grozi w USA. Różnego rodzaju służby cały czas obserwują to co dzieje się w Ameryce. Dotyczy to nie tylko służb specjalnych, ale również linii lotniczych, których samoloty codziennie latają za ocean.

Szwajcarskie linie lotnicze Swissair odwołały planowe loty do Newark w New Jersey, z powodu chaosu wywołanego katastrofą w Stanach Zjednoczonych. Dwa samoloty, które znajdowały się już w powietrzu, kiedy zdarzyła się tragedia nie zostały jednak zawrócone.

foto Archiwum RMF

21:10