Gniew i niesmak - tak Amerykanie zareagowali na taśmę video, która według Waszyngtonu jest niepodważalnym dowodem na związek Osamy bin Ladena z zamachami na World Trade Center i Pentagon 11 września. W świecie arabskim taśmę z nagraniem przyjęto z bardzo mieszanymi uczuciami. Wielu Arabów jest przekonanych, że taśma jest sfałszowana. Podkreślają, że gdyby taśma była prawdziwa, to nikt by jej ot tak gdzieś tam nie zostawił, tylko po to by trafiła w ręce Amerykanów.

Nagranie, trwające prawie godzinę, przedstawia Bin Ladena razem z towarzyszami, rozmawiających w środku jakiegoś budynku, prawdopodobnie w Kandaharze. Nagranie wykonano już po atakach w Nowym Jorku i Waszyngtonie. Bin Laden wyjaśnia, w jaki sposób planowano zamachy oraz przewidywano skalę zniszczeń i liczbę ofiar. "Obliczaliśmy możliwą liczbę zabitych, opierając się na lokalizacji wież. Polegając na moim doświadczeniu, sądziłem że eksplodujące paliwo w zbiornikach samolotów zniszczy żelazną strukturę budynków i spowoduje zawalenie się pięter, w które uderzyły samoloty i tylko tych powyżej. To wszystko na co liczyliśmy. W dniu zamachów słuchaliśmy radia. Był wieczór kiedy usłyszeliśmy informacje o samolocie uderzającym w World Trade Center. Po chwili uderzył drugi samolot. Bracia, którzy słyszeli te wieści, wybuchnęli okrzykami radości" - mówił bin Laden. Według jego słów, porywacze samolotów, których użyto jako latające bomby, dopiero przed wejściem na pokład dowiedzieli się, że biorą udział w misji samobójczej. Całą operacją dowodził Egipcjanin Mohammad Atta. Posłuchaj także relacji waszyngtońskiego korespondenta RMF, Grzegorza Jasińskiego:

Gniew i niesmak - tak Amerykanie zareagowali na taśmę video, która według Waszyngtonu jest niepodważalnym dowodem na związek Osamy bin Ladena z zamachami na World Trade Center i Pentagon. W świecie arabskim taśmę z nagraniem przyjęto z bardzo mieszanymi uczuciami. Rząd Zjednoczonych Emiratów Arabskich nie ma żadnych wątpliwości - taśma jest potwierdzeniem winy bin Ladena i świat arabski powinien ukarać al-Qaedę za obrazę całego Islamu. To dokładnie taka reakcja jaką chciał usłyszeć Waszyngton. Jednak arabska ulica mówi co innego. Wielu Arabów jest przekonanych, że taśma jest sfałszowana. Podkreślają, że gdyby taśma była prawdziwa, to nikt by jej ot tak gdzieś tam nie zostawił, tylko po to by trafiła w ręce Amerykanów.

Konserwatywny dziennik "The Daily Telegraph" uderza w bin Ladena sarkazmem. Jego kasetę ogląda się tak, jak nieudolnie sfilmowane fragmenty "Big Brothera" - pisze dziennik. Miejscami nudzi bardziej niż nagranie z wesela fryzjerki. Mimo to ogląda się ją z zapartym tchem. Jest bowiem filmem grozy. Bin Laden opowiada o zamachach terrorystycznych tak, jakby jego drużyna grała mecz piłki nożnej z Ameryką. Zawodnikami w tym przypadku byli piloci-samobójcy. Nie można było sobie wyobrazić bardziej ostentacyjnego przyznania się do winy - pisze popularny "The Sun". Wszystkie bez wyjątku brytyjskie dzienniki oskarżają przywódcę al-Qaedy o to, że bezwstydnie szczyci się na ekranie swych zaangażowaniem w największy atak terrorystyczny nowożytnej ery. Jedynie liberalny dziennik "The Guardian" tradycyjnie już zachowuje dziennikarski indywidualizm, Z właściwą dla siebie dozą sceptycyzmu oznajmia swych czytelnikom: "Bądźcie ostrożni. Każdy szaleniec z kamerą wideo na ramieniu może w takich okolicznościach nakręcić film, który wywoła wiele poruszenia".

W zamachach zginęło ponad 3300 osób. Zniszczony został budynek World Trade Center, część Pentagonu, a jeden samolot pasażerski z terrorystami na pokładzie rozbił się w Pensylwanii.

10:05