Jan Paweł II był człowiekiem mediów. Prasa, telewizja, radio przypominają teraz sylwetkę Karola Wojtyły, ale równocześnie przedstawiają kandydatów na jego następcę. Nie dziwi więc, że kardynałowie-elekci bacznie obserwują media.

Najbardziej uważnymi czytelnikami artykułów o kandydatach na nowego papieża są… sami kardynałowie, którzy wezmą udział w konklawe. Wszak muszą wybrać najlepszego spośród siebie, a nie wszyscy purpuraci znają się między sobą. Programy telewizyjne czy całostronicowe artykuły w gazetach pozwalają przybliżyć ich sylwetki.

Dlatego też niektórzy kardynałowie sami szukają kontaktu z mediami, bo chcą się promować. Z kolei dziennikarze, którzy też mają swoje typy, piszą ciepło o bliskich sobie kandydatach.

Kroniki wprawdzie piszą, że media w wyborze Karola Wojtyły na papieża nie odegrały wielkiej roli; niewiele gazet przewidziało też taki wybór. Komentatorzy są za to zgodni, że Albino Luciani został Janem Pawłem I także dzięki znakomitej odpowiedzi, jakiej udzielił dziennikarzom na temat dziecka z probówki, które urodziło się w tamtym okresie. Okazał się dalekim od moralizowana i skłonnym do zrozumienia wszystkich.

Teraz środki przekazu są jeszcze bardziej wpływowe niż w tamtych czasach – potrafią kogoś wypromować, ale i zniszczyć. Można więc przypuszczać, że media odegrają w wyborze nowego papieża istotną rolę. Zarówno sami kardynałowie, jak i dziennikarze piszący o Watykanie zadają sobie z tego sprawę.