Rozprawienia się z terrorystami z Hamasu i Dzihadu żąda Waszyngton od przywódcy Palestyńczyków, Jasera Arafata. Mówił o tym prezydent George W. Bush podczas wczorajszego spotkania z premierem Izraela, Arielem Szaronem w Waszyngtonie. "Jeśli pan Arafat chce być przywódcą, to najwyższy czas, by zareagował" - powiedział rzecznik Białego Domu.

Rozmowy Busha i Szarona planowane były na dzisiaj, ale po serii zamachów w Jerozolimie obaj przywódcy postanowili przyśpieszyć spotkanie tak, by premier Izraela mógł wcześniej wrócić do kraju. Tymczasem amerykański sekretarz stanu mówi, że dla Jasera Arafata nadszedł czas prawdy. Według Colina Powella, przywódca Palestyńczyków musi teraz zrobić wszystko, by powstrzymać przemoc na Bliskim Wschodzie. Powell uważa, że ostatnie zamachy terrorystyczne w Izraelu były wymierzone także w autorytet Arafata. Posłuchaj relacji naszego waszyngtońskiego korespondenta, Grzegorza Jasińskiego:

Po wczorajszym zamachu w Hajfie palestyńskie władze postanowiły zaostrzyć środki bezpieczeństwa w strefie Gazy i na Zachodnim Brzegu Jordanu, by nie dopuścić do kolejnych ataków. Ogłoszono stan wyjątkowy. Autonomia Palestyńska obiecała ścigać członków organizacji Dżihad i Hamas. Będzie więcej patroli policji, które mają pilnować porządku i szukać terrorystów. Zakazano zbrojnych demonstracji oraz noszenia broni. Premier Izraela Ariel Szaron zwołał na dzisiaj nadzwyczajne posiedzenie rządu, który ma zdecydować jaka będzie odpowiedź na falę samobójczych zamachów. W zamachach w Jerozolimie i Hajfie, do których przyznali się terroryści z Hamasu, zginęło co najmniej 25 osób, a prawie 200 zostało rannych.

Foto: Archiwum RMF

00:00