Wojna - i co dalej? Czy interwencja Zachodu w Afganistanie doprowadzi do zbliżenia Ameryki i Rosji, do nowego światowego rozdania? Co Amerykanie mogą zaoferować Rosji w zamian za poparcie?

Stany Zjednoczone mogą na różne sposoby kusić Rosję, by uzyskać jej poparcie w walce z terroryzmem. Pierwszą kwestią jest sprawa Czeczenii. Wydaje się, że Amerykanie powinni inaczej teraz spojrzeć na rosyjską interwencję, m.in. dlatego, że poznali zagrożenie płynące ze strony islamskich fundamentalistów. Administracja Busha unika jednak jednoznacznych odpowiedzi na pytania dotyczące kwestii tej zbuntowanej republiki. Druga sprawa to kontrowersje wokół budowy tarczy antyrakietowej. Wydaje się oczywiste, że ta sprawa zostanie na nowo przemyślana. Rosja stara się jeszcze o członkostwo w Światowej Organizacji Handlu i tu potrzebuje poparcia. Jest jeszcze problem rozprzestrzeniania broni masowego rażenia. Zdaniem ekspertów postawa Rosji ma tu zasadnicze znaczenie. Można spodziewać się, że Zachód nie będzie szczędził pieniędzy by utrzymać rosyjskich ekspertów i niebezpieczne materiały pod kontrolą Moskwy.

Z drugiej strony Moskwa cały czas popiera walkę z międzynarodowym terroryzmem, który zagraża jej nie mniej niż krajom Zachodu. Wczoraj minister obrony Siergiej Iwanow oświadczył, że Moskwa będzie wspierać wszelkie wysiłki skierowane na walkę z terroryzmem. Dodał także, że terroryści muszą być ukarani. Co jednak ciekawe, większa część Rosjan nie popiera amerykańskiej akcji. Nie wierzą oni, że akcja wojskowa będzie skuteczna. Ponadto bardzo mocno obawiają się eskalacji konfliktu na całą Azję Centralną, co może zagrozić Rosji i wciągnąć ją w konflikt. Trzy czwarte Rosjan obawia się także, że interwencja w Afganistanie może być początkiem wojny światowej.

W Rosji wprost nie mówi się o cenie za poparcie USA - Moskwa tłumaczy, że uczestniczy w koalicji antyterrorystycznej nie za jakąś określoną cenę. Rosjanie dają jednak do zrozumienia co chcieliby osiągnąć. Oprócz wspomnianych problemów Czeczenii, Światowej Organizacji Handlu i parasola antyrakietowego, Rosjanie podkreślają, że interesuje ich dosyć abstrakcyjna wartość: trwałe miejsce w rodzinie cywilizowanych krajów zachodnich. Jak dotąd Moskwa ma wrażenie, że przegania się ich do azjatyckiego kąta. Inną kwestią są stosunki z NATO, a właściwie rozszerzenie Sojuszu. Kreml zdecydowanie się temu sprzeciwia.

Biały Dom stara się pokazać, że atmosfera między oboma krajami ociepliła się. Wczoraj prezydent Bush, w obecności kanclerza Niemiec, podkreślał jak ceni sobie rosyjskie posunięcia wobec kryzysu. Uznał to za prawdziwy koniec Zimnej Wojny. W komentarzach podchodzi się jednak do tego bardzo ostrożnie. W najnowszym „Newsweeku” Andrew Nagorsky - na przykładzie postawy prezydenta Jelcyna wobec rozszerzenia NATO - przypomina, że Rosjanom zdarzały się w przeszłości nagłe zmiany zdania.

10:15