Inwazja Istotnych Idei - taki byłby ideał kampanii wyborczej przed drugą, ostateczną turą wyborów prezydenckich w Polsce A.D. 2015. Dwaj kandydaci- będący reprezentantami rywalizujących, a tak naprawdę prowadzących ze sobą wojnę, ugrupowań politycznych- bardzo rzadko bowiem ścierają się bezpośrednio, twarzą w twarz. Pragnę przy tym podkreślić, że celowo użyłem, bez przerwy u nas dyskredytowanej, kategorii „polityczności”, bo wbrew jej opluwaczom z obecnego obozu władzy, wykrzykującym co i raz „nie róbmy polityki, róbmy coś innego!”, jest ona fundamentem ładu społecznego. Uderzyłem na wstępie w wysoki, państwowotwórczy ton, albowiem dobro Rzeczypospolitej leży mi na sercu. Prawda jest jednak taka, że Systemowi III RP nie chodzi o idee. A o co?

Napompowany Nowator Nikt - od tej wykreowanej odgórnie postaci rozpocznę mój leksykon chwytów establishmentu, który za wszelką cenę chce zachować kształt pseudo-państwa,  poprawioną wersję komunistycznego oprogramowania - PRL 2.0. Dopóki Reprezentant Platformy Oburzonych będzie z równą pasją atakował obu rywali w rozgrywce decydującej o przyszłości Polski, będę go traktował jako reżimowego agenta wpływu, który przy pomocy chwytliwych sloganów i słów wytrychów zastępuje wiarygodną ocenę faktów. Przywołałem tu  definicję z książki Rafała Brzeskiego "Wojna informacyjna - wojna nowej generacji". To przewodnik m.in. po technikach zarządzania postrzeganiem. Dr Brzeski pisze też wprost o atrakcyjnie podanym, ordynarnym fałszowaniu rzeczywistości.       

Fabrykowanie Fałszujących Faktoidów (w skrócie - FFF) : tak sobie nazwałem metodę, którą posługuje się obecny reżim, aby przesłonić nieodpornym na manipulacje prawdziwy obraz sytuacji i wykrzywić główną oś realnego sporu. Celowo tym potrójnym literowcem z szóstego znaku alfabetu (FFF = 666) oznaczyłem tę demoniczną masową hipnozę. Diabelska to sztuczka kreować na guru wku.wionej młodzieży rockmena, który swój rzekomy nonkonformizm w PRL i w III RP zamieniał na popowy poklask, by czerpać z niego profity. Teraz zajął się obrzydzaniem każdego, kto w PRL i III RP działał w polityce, bez żadnego rozróżnienia, bez jakichkolwiek dystynkcji, jakby nie było różnicy między utrwalaczami neokomunizmu a tymi, którzy chcieli skruszyć bolszewicki beton, za cenę utraty życia.          

Obsesyjne Oczernianie Osób jest elementem powyższej strategii. Wykreowany na niepokornego barda buntownika obsmarowuje wszystkich czynnych polityków "jak leci", przy pomocy  wyszukanych epitetów w stylu "baroniada z Wiejskiej" czy "pięć PZPR-ów". Ja zadaję pytanie, komu tak naprawdę to służy? Kto korzysta na takich generalizacjach ubranych w odruchy tzw. "słusznego buntu"? W książce Rafała Brzeskiego można znaleźć ciekawy przykład. Autor "Wojny informacyjnej - wojny nowej generacji" przywołuje postać sowieckiego agenta wpływu. Fotograf Jacob Holdt, specjalizował się w negatywnych obrazach USA. Jego album ‘American Pictures’ zawierający setki zdjęć zrobionych w amerykańskich slumsach był mocno promowany przez ... KGB.   

Symulacje Społecznych Sytuacji są stałym składnikiem politycznych kampanii dezinformacyjnych. Ich prawdziwych twórców, autorów scenariuszy usypiających masy, można rozpoznać po samej strukturze takich akcji. Przy czym ktoś taki jak ja, rozbierający podobną działalność na czynniki pierwsze, może być z łatwością zneutralizowany. To banalnie proste przykleić mi łatkę oszołoma i wiecznego podejrzliwca, wietrzącego spiski. Sama definicja politycznego agenta wpływu, umieszcza go bowiem w trudnym do uchwycenia, niejednoznacznym polu. Trudno mu cokolwiek udowodnić - zauważa dr Brzeski. Każdy przecież może wygłaszać swe sądy. Cóż, że akurat poglądy zadeklarowanego anty-systemowca są ... niszczące dla aktywnych i autentycznych wrogów Systemu?                    

Typowe  Tuby Totalniaków czyli środki masowej dezinformacji zwane neutralnie mediami odgrywają ogromną rolę w kreacji Układnego Inaczej Wroga Układu. Nie mogą go bowiem wprost promować. Tworzą skomplikowaną odwróconą symulację: opluwając naszego bohatera pompują go na niepokornego trybuna ludu. Przecież, gdyby rządzące z ukrycia "loże" naprawdę się go obawiały, nakazałyby tym kontrolowanym do końca przez siebie "przekaziorom" absolutne przemilczenie niezależnego zawodnika. Tak się jednak nie dzieje w przypadku wyprodukowanej przez siebie matrioszki. Nie tylko reklama jest dźwignią handlu, w info-wojnie czasem trzeba zastosować odpowiednią  antyreklamę. Bard niech będzie "przeklęty", "wyklęty" i sam niechaj klnie!                  

Repetycje Refreny Ronda - to główna broń retoryczna w rękach fałszywego zbawcy uciśnionych tłumów.  Wiadomo to już od czasów Josepha Goebbelsa, który przy pomocy radiowych przemówień i propagandowych filmów kształtował opinie i nastroje społeczne w Niemczech. To minister propagandy III Rzeszy wygłosił słynną maksymę "Kłamstwo powtarzane tysiąc razy, staje się prawdą". Rafał Brzeski z kolei przypomina sowieckie manipulowanie debatą publiczną w demokratycznych państwach przy pomocy powtarzanych sloganów. Nikita Siergiejewicz Chruszczow, pierwszy sekretarz KC KPZR, uważał, że "chwytliwy slogan jest najpotężniejszym instrumentem politycznym", czego, jak zapewniał, Zachód nie potrafi zrozumieć.  Powtarzajcie zahipnotyzowani: JOW-JOW!           

Atakowanie Absurdalnymi Analizami - to kolejny etap dezinformacji po politycznej "wrzutce". Gdy spopularyzowany metodami reżyserów Teatru Marionetek "niepokorny" Aktor rozpropagował już swą magiczną kwestię, nadchodzą kolejni Hipnotyzerzy, Mesmeryści w masmediach. Zamulają ludziom mózgi ustrojowymi analizami, klepiąc uczone formułki o odmianach Jednomandatowych Okręgów Wyborczych w zależności od krajów i tradycji. I znów, byłoby to zbyt proste i oczywiste, gdyby otwarcie popierali ideę naszego Barda. Skądże znowu! Przecież utraciłby swój "naturalny" rezerwuar społecznego buntu. Natychmiast spadłaby mu z twarzy maska kontestatora. To jeszcze nie ten etap. Na razie mamy falę wznoszącą, przy okazji niosącą z sobą całe pokłady mułu i iłu.                   

Taktyka Trzcinowej Tyczki - tę swoją nazwę oparłem z kolei na metaforze dezinformacji sformułowanej przez Vladimira Volkoffa. Ten słynny francuski pisarz polityczny pisał o zasadzie "dźwigni". Dźwignia to belka, przy pomocy której próbujemy coś podważyć. Gdy zwiększymy odległość między punktem podparcia, a punktem przyłożenia, możemy unieść większy ciężar przy zastosowaniu tej samej siły. W powieści "Montaż" Volkoff wyjaśnił, jak działa "dźwignia" w przypadku dezinformacji w rozmowie KGB-isty ze współpracownikiem:  Widział pan ten plakat przedstawiający matkę z dzieckiem w ramionach, z podpisem `Walczmy o pokój' ? (...) Dźwignią jest naiwniak, który kontempluje plakat i rozpowszechnia jego przesłanie. Moja giętka "trzcina" pozwala zaś wyżej wskoczyć.    

Efekt Ekspediowanego Elektoratu? Dzięki giętkiemu człowiekowi- trzcince bywa oszałamiający! Jeśli chodzi o przypadek mojego Anty-Bohatera, wysokość poparcia skoczyła do ponad 20 procent! Nie chcę przez to powiedzieć, że to 6,14 m  Serhija Bubki. Do światowego rekordu w skoku o tyczce naszemu wyborczemu "tyczkarzowi" jeszcze sporo brakuje. Choć stanął na mistrzowskim podium, to w końcu był trzeci "na pudle". Jednak trzeba przyznać, że System wykazał się wielką gibkością w swojej partyjnej dyscyplinie. Wyhodowanie kolejny raz zawodnika, który swoim występem odebrał pełnię sukcesu w eliminacjach, a potem prawdopodobnie skutecznie zablokuje zdobycie złotego medalu prezydentury wygranemu w I turze, to duża sztuka.                  

Gra Gadającymi Głowami - zastąpi potem takie hermetyczne analizy jak moja. Kto bowiem dzisiaj w dobie Wikipedii czyta takie anachroniczne polityczne leksykony? Talking Heads pytlujące bez przerwy o "efektach nowości" i fenomenie młodego pokolenia, generacji "Y" czy innej zastąpionej kolejną literką alfabetu, pozwolą szybko zapomnieć o tym, że następna wstępująca w życie grupa Polaków została brutalnie zdeflorowana przez -moim zdaniem- nasłanego przez reżim cwaniaka, który nauczył się przez lata praktyki wiecowego, scenicznego  elementarza najprawdopodobniej po to, by "śmieszyć, tumanić, przestraszać". Kampania prezydencka to uwertura w tej nowej estradowej aktywności. W parlamencie czekają pewnie kolejne ważne zadania dla "zadaniowanego".  

Ikony i Ikonki - to ważne sygnały. Też ich nie można za żadne skarby zlekceważyć. Człowiek, którego tu subiektywnie portretuję wyłącznie na podstawie moich wrażeń i odczuć, nosi charakterystyczną koszulkę z nadrukiem Narodowych Sił Zbrojnych oraz logo Związku Jaszczurczego. Warto przypomnieć, że Organizację Wojskową Związek Jaszczurczy  utworzyli w październiku 1939 r. w Warszawie działacze tzw. Grupy "Szańca" kwestionujący prawo którejkolwiek z organizacji konspiracyjnych do wyłącznego reprezentowania spraw politycznych i wojskowych w okupowanym kraju. Jaszczurka jako znak samodzielności i kwestionowania porządku? Ja podejrzewam, że "King Lizard" okaże się równie śliskim i żałosnym reżimowcem jak inny lider z ikoną w klapie.          

Autorytarna Arbitralność Autorytetów - to polityczna patologia, na którą cierpi współczesna Polska. Wciąż lansowane są "nowe" i "charyzmatyczne" postacie, które niczym flecista z Hameln potrafią prowadzić za sobą stada szczurów. Przypomnę legendę: wynajęty szczurołap cudowną melodyjką wywabił gryzonie, które utopiły się w rzece. Gdy odmówiono mu obiecanej zapłaty, w podobny sposób wyprowadził w nieznane wszystkie dzieci z miasta. Ja podejrzewam jednak, że nasz polski Flecista to Pan Mysz rodem z książki Rafała Brzeskiego: W anglosaskim środowisku służb specjalnych funkcjonuje skrót MICE (myszy). Wywodzi się od słów "money" (pieniądze), "ideology" (ideologia), "compromise" (kompromitacja) oraz "ego". Hej, Mysz, a kysz!