Kolejka do specjalisty - na przykład do endokrynologa albo diabetologa - nie istnieje. Tak przynajmniej wynika ze stron internetowych dolnośląskiego NFZ-etu. Niestety rzeczywistość nijak ma się do tych wirtualnych informacji. Problemy z miejscami w przychodniach są także w Poznaniu. Do niektórych specjalistów można zarejestrować się dopiero na przyszły rok.

Reporterka RMF FM Barbara Zielińska próbowała zarejestrować się do jednej z poradni diabetologicznych we Wrocławiu. Według tego, co można przeczytać na stronie internetowej dolnośląskiego NFZ, na wizytę w placówce nie oczekuje obecnie ani jeden pacjent. Przy próbie rejestracji telefonicznej zderzamy się jednak z rzeczywistością. Jak się okazuje, pacjenci są już zarejestrowani na terminy do końca roku. W październiku dopiero dowiadywać się, kiedy będziemy rejestrować na przyszły rok - usłyszeliśmy w poradni.

Chorzy więc - co nierzadkie - zdani są sami na siebie. Dzwoniłam od szpitala do szpitala, pytając, czy mają wolne miejsca i jakie są terminy - mówiła reporterce RMF FM jedna z pacjentek.

NFZ broni się i wyjaśnia, że jedynie publikuje dane, jakie wprowadzają przychodnie czy szpitale. Szefowie placówek twierdzą natomiast, że informacje o kolejkach podawane na stronie nigdy nie będą prawdziwe, bo są wprowadzane w oparciu o średnią z ostatniego pół roku. A w każdym miesiącu liczba wolnych miejsc do specjalistów jest inna.

Sytuacja powinna się zmienić już na początku czerwca, bo na stronach NFZ pojawi się zupełnie nowa lista kolejkowa. Tym razem będą tam już informacje szczegółowe, czyli na przykład ilu jest chętnych na operację zaćmy w konkretnym szpitalu, a nie jak dotychczas ilu jest chętnych na cały oddział okulistyczny.

Miejsc w przychodniach nie ma także w Poznaniu

Specjalista chorób dziecięcych często ma grafik zajęty na kilka miesięcy do przodu. Tak jest na przykład w najpopularniejszej przychodni dziecięcej w Poznaniu. W przypadku kardiologa, ortopedy czy gastroenterologa na wizytę w tym roku w przychodni przy ulicy Spornej nie ma już co liczyć. Alergologia ma ostatnie wolne miejsca.

Rodzice, którzy chcą zarejestrować swoje dzieci, są najczęściej odsyłani. Poradnia radzi, by dzwonić za... 6 miesięcy i umawiać się na przyszły rok. W większości poradni przekraczamy limity, za które NFZ nie płaci. Siłą rzeczy - nie płaci lekarzom. Mimo to lekarze przyjmują dodatkowych pacjentów, ale wszystkich nie jesteśmy w stanie. Gdyby nie takie darmowe nadgodziny, to limity często kończyłyby się już w lutym - twierdzi doktor Mariusz Sykała, szef przychodni przy Spornej.

Niestety, na infolinię NFZ trudno się dodzwonić. Ci, którym ta sztuka się uda, są odsyłani do innych poradni, gdzie i tak najczęściej nie ma już wolnych miejsc. Pacjenci słyszą też, by po prostu poszli do poradni, bo lekarz musi ich przyjąć.