Dwie osoby usłyszały w poniedziałek w warszawskiej Prokuraturze Okręgowej zarzuty. To uczestnicy protestów, do których doszło przed Sejmem w nocy z 16 na 17 grudnia. Jedna z przesłuchiwanych osób usłyszała zarzut znieważenia dziennikarza, druga: zarzut znieważenia osoby za pośrednictwem środków masowego przekazu. Wizerunki uczestników protestu zostały opublikowane przez policję. Kolejna osoba, która protestowała przed Sejmem zostanie przesłuchana jutro rano.

Do warszawskiej prokuratury okręgowej, która prowadzi śledztwo dotyczące wydarzeń z 16 grudnia, wezwano w poniedziałek dwóch uczestników protestu, których wizerunki wcześniej opublikowała stołeczna policja. Przyszli razem z pełnomocnikiem mec. Jarosławem Kaczyńskim.

Mariusz Malinowski - działacz Nowoczesnej - usłyszał zarzut z art. 216 par. 2 Kodeksu karnego. Mec. Kaczyński powiedział dziennikarzom, że treść zarzutu jest związana z okolicznościami popełnienia czynu, nie ujawnił szczegółów. Nie wiadomo więc, kogo zniesławić miał Mariusz Malinowski. To informacja objęta tajemnicą. Wiadomo, że chodzi o osobę publiczną, polityka. Podejrzanemu grozi do roku więzienia.

Pierwszy z przesłuchanych w poniedziałek mężczyzn usłyszał przed kilkoma godzinami zarzut znieważenia dziennikarza. Grozi mu kara grzywny lub prace społeczne.

Zarzuty wobec obu moich klientów są nieuzasadnione - podkreślił mec. Kaczyński.

Malinowski ocenił zaś, że otrzymał zarzut w "sprawie absurdalnej". To jest sprawa polityczna - dodał.

Wcześniej - 18 stycznia - zarzut w tej sprawie dot. znieważenia operatora telewizji usłyszał inny uczestnik manifestacji Jakub K.

Kolejna osoba, która protestowała przed Sejmem zostanie przesłuchana jutro rano.

Śledztwo prowadzone przez warszawską prokuraturę okręgową dotyczy m.in. blokowania wyjazdu posłów i przedstawicieli rządu przez manifestujących przed budynkiem. W jego ramach analizowane mają być też inne wątki - m.in. informacje o poturbowaniu posłanek opozycji przez Straż Marszałkowską. Postępowanie wszczęto na podstawie dwóch artykułów Kodeksu karnego - 191 i 224, które przewidują do 3 lat więzienia dla tego, "kto stosuje przemoc wobec osoby lub groźbę bezprawną w celu zmuszenia innej osoby do określonego działania" oraz dla tego, kto "przemocą lub groźbą bezprawną" wywiera wpływ na czynności urzędowe organu państwowego.

Po zarzutach - akcja solidarności pod siedzibą komendy

Kilkadziesiąt osób ze szczoteczkami do zębów i ręcznikami stało w kolejce do komendy stołecznej policji. To akcja solidarności z osobami, które 16 grudnia zeszłego roku protestowały przed Sejmem, a ich wizerunki opublikowała policja.

Przyszliśmy z oświadczeniami, że także my byliśmy przed Sejmem - mówią ludzie stojący w kolejce. Według nich, władze nie miały prawa publikować fotografii. Jak twierdzą, to złamanie zasady domniemania niewinności.

Jeden z uczestników akcji przekonywał reportera RMF FM Krzysztofa Zasadę, że ostatnie działania policji oraz MSWiA to początek dyktatury. Minister Błaszczak chce być chyba nowym Kiszczakiem - usłyszał nasz dziennikarz.

"Ujawnienie wizerunków - bezprawne"

Kilka dni temu Rzecznik Praw Obywatelskich powiedział, że publikacja wizerunków uczestników protestów z 16 grudnia przed Sejmem była bezprawna. Jednocześnie powstał wtedy spór o to, kto odpowiada za opublikowanie fotografii poszukiwanych osób - policja czy prokuratura.

W czwartek Komenda Stołeczna Policji poinformowała, że publikacja na stronie internetowej wizerunków osób biorących udział w grudniowych zdarzeniach przed Sejmem nastąpiła na polecenie warszawskiej prokuratury okręgowej prowadzącej śledztwo w tej sprawie. Jak mówił rzecznik KSP asp. szt. Mariusz Mrozek, w tej sprawie wydział dochodzeniowo-śledczy KSP działa pod nadzorem Prokuratury Okręgowej w Warszawie, która prowadzi śledztwo w sprawie "wydarzeń związanych z naruszeniami porządku prawnego" przed gmachem Sejmu.

"Policja opublikowała wizerunki tylko podejrzewanych o złamanie prawa"

Policja opublikowała wizerunki tylko osób podejrzewanych o złamanie prawa podczas demonstracji pod Sejmem  - powiedział w poniedziałek wiceszef MSWiA Jarosław Zieliński. Chcę wyraźnie powiedzieć, że policja nie opublikowała wizerunku wszystkich osób. Są podstawy, aby poszukiwać tych, którzy są podejrzewani o złamanie prawa - podkreślił wiceminister, który był gościem Polsat News. 

Dopytany, na czym polegało łamanie prawa przez demonstrujących Jarosław Zieliński odpowiedział: "Te osoby blokowały wyjazd posłów, przedstawicieli rządu, kładły się pod samochody, próbowały przemocy. Sam tego doświadczyłem - wychodząc z Sejmu obrażano mnie, próbowano poszturchiwać". Dodał, że pojawiały się również "groźby karalne".

(ug, APA)