Gwałtowne ulewy nawiedziły środkowe Włochy. Zalanych zostało kilka rejonów Toskanii, z których ewakuowano ok. 200 osób. W najtrudniejszej sytuacji znaleźli się mieszkańcy Massy i Carrary.

W ciągu kilku godzin w Toskanii spadło 250 milimetrów deszczu. Wylały kanały i strumienie, a w niektórych miejscach stoi woda głęboka na ok. 1,5 metra.

Burmistrz Carrary zaapelował do mieszkańców, by nie wychodzili z domów i weszli na wyższe piętra budynków. W rejonie Lavacchio zniszczenia spowodowały natomiast lawiny błotne i powódź. To samo miasteczko zostało ciężko doświadczone przez powódź w 2010 roku. Zginęło tam wtedy kilka osób.

Najwyższy stopień alarmu pogodowego od soboty obowiązuje w Ligurii, gdzie nadszedł front ulew i wichur określany jako "kuzyn" huraganu Sandy, który w ubiegłym tygodniu nawiedził północny wschód USA. Trudna sytuacja panuje w Genui, która została praktycznie zamknięta przez władze. Nieczynne są sklepy i lokale w mieście, a do mieszkańców zaapelowano, by nie wychodzili na ulice. Konieczna była ewakuacja ludzi z peryferii zagrożonych powodzią.

Tzw. wysoka woda (aqua alta), która tym razem osiągnęła poziom 146 centymetrów, zalała znów również Wenecję. Obrona Cywilna rozszerzyła też alarm pogodowy m.in. na Rzym, gdzie gwałtowne ulewy mają potrwać do poniedziałku.