Pogoń Szczecin zremisowała 2:2 (2:0) ze Śląskiem Wrocław w 4. kolejce piłkarskiej T-Mobile Ekstraklasy. "Portowcy" przed przerwą zdobyli dwie bramki, ale dali sobie wydrzeć zwycięstwo. W dużej mierze dzięki dobrej grze Przemysława Kaźmierczaka.

Trener Stanislav Levy po meczu z FC Brugge dał odpocząć sporej grupie piłkarzy, którzy grali w czwartek w Belgii. W bramce Rafała Gikiewicza zmienił Marian Kelemen. W pierwszym składzie znaleźli się też Sylwester Patejuk czy Oded Gavish. Na boisku były jednak od 1. minuty także największe gwiazdy zespołu - Sebastian Mila, Marco Paixao, Przemysław Kaźmierczak czy Waldemar Sobota. Po pierwszej połowie nie było jednak widać, że czołowy polski klub gra z drużyną, która w poprzednim sezonie do końca musiała walczyć o utrzymanie.

Po 45 minutach to Pogoń prowadziła 2:0. W 12. minucie do siatki trafił Wojciech Golla. Piłkę w pole karne dośrodkował Takafumi Akahoshi, podanie przedłużył Tomasza Chałas i obrońca "Portowców" otworzył wynik meczu. Tuż przed przerwą podwyższył Akahoshi. Japończyka dokładnym podaniem obsłużył Bartosz Ława.

W drugiej połowie podrażnieni piłkarze z Wrocławia starali się odwrócić losy meczu, ale przed długi czas ich ataki nie przynosiły efektu. Świetną okazję w 53. minucie zmarnował Paixao. Co więcej, sporo pracy miała obrona wrocławian, bo gospodarze starali się kontrować i kilka razy zagrozili bramce Kelemena. Wreszcie kwadrans przed końcem pięknego gola zdobył Kaźmierczak. Przyjął w polu karnym piłkę na klatkę piersiową i uderzył z woleja w samo okienko bramki Radosława Janukiewicza. Kilka minut przed końcem wyrównał Tomasz Hołota, ale to wspaniale podanie Kaźmierczaka otworzyło mu drogę do bramki.

Po czterech kolejkach Śląsk nadal pozostaje bez zwycięstwa w ekstraklasie, ale pogoń za Pogonią w drugiej połowie potwierdziła, że zespół z Wrocławia jest obecnie w całkiem niezłej formie. Mimo wszystko "Portowcy" mogą sobie pluć w brodę, bo mogli zdobyć kolejne bramki i spokojnie dowieźć zwycięstwo do końca spotkania. 

(MRod)