Przez pół roku polskie sądy skazały dziewięć osób za stalking. Jednak za tzw. uporczywe nękanie swoich ofiar żaden ze sprawców nie został pozbawiony wolności - informuje "Rzeczpospolita".

Według policyjnych danych, od czerwca, kiedy przepisy o stalkingu weszły w życie, dokonano ok. 400 zgłoszeń w tej sprawie. Prokuratura prowadziła ponad 30 postępowań. Do końca zeszłego roku dziewięć spraw trafiło do sądu. Ale wyroki nie były zbyt surowe - od 3 do 8 miesięcy pozbawienia wolności. Sądy zawiesiły jednak wykonanie kary.

Jak tłumaczy sędzia Mateusz Uryniak, nie można przesadzać z surowością kary, bo to najczęściej przestępstwa popełniane pod wpływem uczuć i zazwyczaj pierwszy kontakt sprawców z prawem. Kryminolog Jędrzej Karpiuk podkreśla, że kara ma mieć działanie prewencyjne. Dla wielu z tych ludzi samo postępowanie, wizyty w sądzie i udział w procesie są wystarczającą karą - mówi.

Pod koniec marca ubiegłego roku prezydent Bronisław Komorowski podpisał nowelizację kodeksu karnego. Za uporczywe nękanie mogące wywołać poczucie zagrożenia (tzw. stalking) grozi nawet do 10 lat więzienia.

Według nowych przepisów za stalking można ukarać osobę, która poprzez uporczywe nękanie wzbudza u ofiary poczucie zagrożenia lub "istotnie narusza jej prywatność". Za nękanie sąd będzie mógł uznać wykonywanie licznych telefonów do ofiary, wysyłanie jej sms-ów, śledzenie, ale też obdarowywanie ofiary prezentami, których ona sobie nie życzy.

Do 3 lat więzienia będzie grozić również osobom wykorzystującym wizerunek pokrzywdzonego lub inne jego dane osobowe w celu wyrządzenia mu szkody majątkowej lub osobistej, np. przez zamawianie na jego koszt towarów oraz tworzenie - bez jego wiedzy - kont osobistych na portalach społecznościowych, podszywając się pod taką osobę.