Dwie kilkuletnie siostry Szymona z Będzina zostały odebrane babci - zdecydował sąd. Najpierw dziewczynki przez kilka dni będą mieszkać w domu dziecka. W przyszłym tygodniu zajmie się nimi rodzina zastępcza.

Rodzice dzieci trafili do aresztu. Matka kilka dni temu usłyszała zarzut zabicia Szymona. Ojciec będzie odpowiadał za nieudzielenie mu pomocy. Przełomem w sprawie wyjaśnienia zagadki śmierci dziecka, którego ciało odnaleziono dwa lata temu w stawie w Cieszynie, był anonimowy telefon do Ośrodka Pomocy społecznej w Będzinie. Na razie ani policja ani prokuratura nie chcą ujawnić kto dzwonił. Wiadomo, że telefon został wykonany 12 czerwca przed godziną 9.00.

Pracownik MOPS usłyszał w słuchawce informacje, że od dłuższego czasu w mieszkaniu nie widywany jest mały chłopiec, który do tej pory tam przebywał i zamieszkiwał. Każdy taki telefon jak najbardziej jest odnotowywany i dokładnie i skrupulatnie analizowany. Nie możemy lekceważyć żadnego sygnału, który napływa z zewnątrz. Osoba dzwoniąca nie podała żadnych informacji, żadnych wskazówek, które mogły nas naprowadzić na trop i wskazać kto mógłby to być. Osoba ta natychmiast jak to powiedziała rozłączyła się - opowiada Agnieszka Siemieńska rzecznik Urzędu Miejskiego w Będzinie.

Kobieta podała się za sąsiadkę. Nie ma jednak pewności, czy mówiła prawdę. Milczenie prokuratury i policji może sugerować,że postawione zostaną kolejne zarzuty w sprawie śmierci Szymona. Nie można wykluczyć, że będą to osoby z najbliższej rodziny, które mogły o wszystkim wiedzieć i pomagały ukryć prawdę.

Matka Szymona pobierała pieniądze za nieżyjącego synka

Po kontroli przeprowadzonej w Miejskim Ośrodku Pomocy Społecznej w Będzinie okazało się, że matka nieżyjącego chłopca co miesiąc dostawała zasiłek na trójkę swoich dzieci: dwie córki i Szymona. Działo się tak przez dwa lata. Kobieta dostała pieniądze również w tym miesiącu. W 2009 r. rodzinie został przyznany dodatek z tytułu wielodzietności.

Poprzednia dyrektorka MOPS została zwolniona dyscyplinarnie po przeprowadzonej w maju 2011 r. kontroli, która wykazała wiele nieprawidłowości m.in. w zakresie działalności merytorycznej MOPS, a także w zakresie finansów, zamówień publicznych, ewidencji czasu pracy i bhp.

Dwa lata śledztwa

Zwłoki dziecka zauważyli 19 marca 2010 roku w stawie na obrzeżach Cieszyna dwaj przechodzący w pobliżu chłopcy. Ciało leżało tam kilka dni. Przyczyną śmierci był uraz jamy brzusznej. Pod koniec kwietnia chłopiec został pochowany w Cieszynie. W tym roku śledztwo w tej sprawie umorzono.

Po odnalezieniu ciała chłopca policja sprawdzała wszystkie rodziny z małymi dziećmi. Funkcjonariusze byli też u rodziny z Będzina. Niczego nie zauważyli, bo w domu miało być troje dzieci, czyli dwie dziewczynki i kilkuletni chłopiec. I tyle właśnie ich było. Nieoficjalnie wiadomo, że najprawdopodobniej pokazywanym policji chłopcem, który miał być wtedy Szymonem, w rzeczywistości był syn dorosłej już córki Beaty C. (z pierwszego małżeństwa). Wówczas jednak policja nie mogła tego wiedzieć, zwłaszcza że wiek chłopców był zbliżony.