Katowicka prokuratura postawiła pierwsze zarzuty w śledztwie dotyczącym Kolei Śląskich. Postawiono je szefowi firmy, która m.in. miała dostarczyć kolejowej spółce pociągi. Rok temu Koleje Śląskie przejęły regionalne połączenia pasażerskie. Wprowadzenie nowego rozkładu jazdy zakończyło się jednak paraliżem na torach.

Zarzut przywłaszczenia czterech pociągów usłyszał b. prezes firmy Inteko, czyli spółki-córki Kolei Śląskich. Zdaniem prokuratury Inteko rozporządzało pociągami bezprawnie, bo były one zabezpieczeniem kredytu poręczonego przez Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągów.

Kredyt ten poręczyła wówczas inna samorządowa spółka. I to ona stała się formalnym właścicielem pociągów. Ale podejrzany, już bez porozumienia z poręczycielem, postanowił jednak zakupione składy zwrócić dostawcy.

Witold W. to pierwsza osoba podejrzana w postępowaniu dotyczącym Kolei Śląskich. Nie przyznał się on do popełnienia zarzucanego mu przestępstwa. Jak tłumaczył, nie miał zamiaru przywłaszczyć pociągów.

Główny wątek postępowania dotyczy ewentualnej niegospodarności. Prokuratura bada, czy decyzje podejmowane przez zarząd przewoźnika były uzasadnione pod względem ekonomicznym i czy nie naraziły spółkę na straty. Chodzi m.in. o przetargi dotyczące taboru.

Minione lata dla Kolei Śląskich zakończyły się stratami. Według ostatnich szacunków w tym roku wyniosą one 62-64 mln zł.

(j.)