Sześcioro członków szajki zajmującej się kradzieżą samochodów w Polsce i w Niemczech zatrzymali stołeczni policjanci. Auta trafiały do "złodziejskiej dziupli" pod Włocławkiem. Funkcjonariusze znaleźli niektóre skradzione pojazdy, a także liczne części samochodowe.

W ręce funkcjonariuszy wpadli między innymi dwaj złodzieje oraz osoby zajmujące się sprzedażą skradzionych aut i części samochodowych. Policjanci zatrzymali 39-letniego Adama G. znanego pod pseudonimem Benek oraz 34-letniego Michała J. o pseudonimie Gruby. Razem z nimi policja schwytała 27-letnią Agnieszkę J., którą podejrzewa się o pomoc w sprzedaży jednego ze skradzionych pojazdów - informuje Mariusz Mrozek z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.

Okazało się, że miejsce, gdzie złodzieje gromadzili auta i części samochodowe, mieści się pod Włocławkiem. Policja rozpoczęła śledztwo na początku marca, gdy na Wilanowie i Mokotowie skradziono dwa bmw. Auta udało się namierzyć, gdy złodzieje jechali do "dziupli". Do akcji użyto policyjnego helikoptera. Na miejscu policjanci zabezpieczyli dwa skradzione w Warszawie bmw oraz częściowo rozebrane na części bmw i mazdę. Jak się okazało, oba te pojazdy także padły łupem - jeden na terenie Niemiec, drugi w Łodzi - mówi Mrozek.

Na tym jednak nie koniec policyjnych odkryć - funkcjonariusze znaleźli także części z innych aut: poduszki i kurtyny powietrzne, fotele, szyby, koła, sterowniki komputerowe, silniki i elementy karoserii. Mrozek dodaje, że zatrzymano także 3 osoby, które demontowały kradzione samochody: 32-letniego Dariusza H., 46-letniego Jarosława G. oraz 55-letnią Halinę Z. Wszyscy usłyszeli zarzuty paserstwa.

Policjanci ustalają teraz m.in. gdzie szajka kradła samochody, czy z kimś współpracowała i ile aut mogło paść jej łupem. Na razie sąd zastosował 3 - miesięczny areszt tymczasowy wobec "Benka" i "Grubego". Pozostali podejrzani są pod policyjnym dozorem.