Piłkarze Realu Madryt przegrali z Fiorentiną 1:2 (1:1) w "Super Meczu", który odbył się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Bramkę dla "Królewskich" już na początku spotkania zdobył jeden z najsłynniejszych zawodników świata - Portugalczyk Cristiano Ronaldo.

Na Stadionie Narodowym w Warszawie w sobotni wieczór zebrało się ponad 40 tysięcy osób, w większości fanów Realu Madryt. Ku ich radości, trener Carlo Ancelotti od pierwszej minuty wystawił jedną z największych gwiazd światowego futbolu - zdobywcę Złotej Piłki za rok 2013 Portugalczyka Cristiano Ronaldo. Gdy spiker wyczytywał jego nazwisko, fani zgotowali mu ogromną wrzawę.

W wyjściowym składzie znalazł się również sprowadzony za 80 milionów euro Kolumbijczyk James Rodriguez, a w bramce zadebiutował Keylor Navas z Kostaryki. Swojej szansy nie otrzymał za to zawodnik-ikona "Królewskich" Iker Casillas. Zabrakło również Chorwata Luki Modrica oraz Hiszpanów Isco i Jese Rodrigueza, a na boisku nie pojawili się kontuzjowani Walijczyk Gareth Bale oraz Portugalczyk Pepe.

Także szkoleniowiec Fiorentiny Vincenzo Montella nie oszczędzał swoich najlepszych piłkarzy. Od początku zagrał m.in. Niemiec Mario Gomez, Hiszpan Borja Valero, Alberto Aquilani czy podstawowy bramkarz - Brazylijczyk Neto. Na ławce rezerwowych usiadł z kolei wychowanek Legii Warszawa Rafał Wolski, który na boisku pojawił się na ostatni kwadrans.

Nie zagrał za to jeden z bohaterów mundialu w reprezentacji Kolumbii Juan Cuadrado. Media spekulują, że 26-letni pomocnik niebawem zmieni klub.

Ronaldo zrewanżował się kibicom za ciepłe przywitanie już w pierwszych sekundach spotkania, prezentując wprawdzie zbędną, ale efektowną sztuczkę techniczną. Tego wieczora pokazał, że jest w świetnej formie, uspokajając wszystkich, którzy na poważnie brali doniesienia o rzekomych problemach Portugalczyka ze zdrowiem.

Wprawdzie to drużyna z Włoch jako pierwsza stworzyła groźną okazję, kiedy strzał Senegalczyka Babacara Khoumy na rzut rożny wybił Navas, ale po tym stałym fragmencie gry "Królewscy" wyprowadzili popisowy kontratak. Piłkę wymienili między sobą Ronaldo i Argentyńczyk Angel Di Maria, przemieszczając się w ciągu kilku sekund spod własnego pola karnego pod bramkę rywali. Akcję wykończył strzałem do siatki Portugalczyk.

Od tego momentu triumfatorzy Ligi Mistrzów i Superpucharu Europy grali na wielkim luzie, ale to zemściło się na nich w 27. minucie. Wówczas "Królewscy" popełnili prosty błąd w obronie, w wyniku którego piłka trafiła pod nogi Alberto Aquilaniego. Włoch dośrodkował w pole karne, gdzie celnym uderzeniem głową popisał się Gomez.

Wtedy i "Viola" nabrała pewności, dzięki czemu spotkanie stało się bardziej wyrównane. Niesieni dopingiem madrytczycy byli przy piłce częściej, ale zespół z Włoch grał w defensywie z dużym poświęceniem. Do przerwy było 1:1.

Na drugą połowę Ronaldo już nie wyszedł, podobnie jak Marcelo, James Rodriguez i Xabi Alonso. Zastąpili ich Karim Benzema, Fabio Coentrao, Daniel Carvajal i mistrz świata Niemiec Toni Kroos.

Po zmianie stron nie było już tak wielkich emocji, choć nie przeszkodziło to publiczności w dobrej zabawie. Meksykańska fala przetoczyła się po stadionie kilka razy, zapewniając kibicom rozrywkę podczas wolniejszych fragmentów meczu.

Dekoncentrację rywali wykorzystał w 69. minucie obrońca Fiorentiny Marcos Alonso, który wdarł się z lewej strony boiska w pole karne i pokonał Navasa uderzeniem z kilku metrów. Chwilę później bramkarz z Kostaryki dał próbkę swoich umiejętności, zatrzymując potężny strzał Peruwiańczyka Juana Vargasa z dystansu.

Spotkanie na Stadionie Narodowym było drugą edycją "Super Meczu". W ubiegłym roku w Gdańsku Lechia zremisowała 2:2 z Barceloną.


(marK)