"Od dziecka jestem kibicem i fanem kolarstwa. Informacja o dyskwalifikacji Lance'a Armstronga kończy pewien etap w sporcie"- mówi w rozmowie z Michałem Kowalewskim doktor Andrzej Pokrywka dyrektor Instytutu Sportu w Warszawie. Gość tygodnika RMF FM "Tydzień w Tydzień", który zajmuje się badaniami antydopingowymi, podkreśla, że materiały zebrane ws. ikony kolarstwa wskazują, że Armstrong stosował doping na ogromną skalę.

Michał Kowalewski: Moim gościem jest dr. Andrzej Pokrywka dyrektor Instytutu Sportu w Warszawie. Dzień Dobry.
Andrzej Pokrywka: Dzień Dobry.
To jest miejsce, w którym działa zakład badań antydopingowych, jeden z niewiele ponad 30 na świecie autoryzowanych przez Światową Agencję Antydopingową. Spotykamy się krótko po zdyskwalifikowaniu dożywotnio Lanca Armstronga za doping. Ciekaw jestem, jak pan przyjął tę wiadomość. Czy z takim tryumfem, że moi koledzy specjaliści dopadli oszusta, czy z takim żalem, że legenda sportu upada, legnie w gruzach?


Przede wszystkim z żalem dlatego, że oprócz tego, że jestem pracownikiem Zakładu Badań Antydopingowych i w tej chwili także dyrektorem  Instytutu Sportu to przede wszystkim od dziecka byłem kibicem i fanem kolarstwa także. Tryumfu żadnego nie ma dlatego, że dziś dopingiem nie jest tylko i wyłącznie udowodnienie przyjmowania środków zakazanych, czyli coś co się kiedyś sprowadzało wyłącznie do pozytywnych wyników badań laboratoryjnych. Dziś dopingiem jest wiele innych naruszeń przepisów antydopingowych, chociażby samo posiadanie substancji dopingujących, handel nimi, a nawet nakłanianie, podżeganie do stosowania środków dopingujących. Dzisiaj  to wszystko powoduje, że Lance'a Armstronga zdyskwalifikowano na podstawie wielu punktów, które naruszały definicję.


Wspomniał pan, że jest pan fanem także kolarstwa. Jest pan w stanie spokojnie oglądać zawody sportowe bez myślenia o swojej profesji? Bez myślenia o tym, któryś z tych właśnie zwyciężających zawodników mógł coś brać?


Absolutnie tak. Wszędzie, gdzie tylko mogę powtarzam, że to nie jest tak jak powszechnie możemy usłyszeć, że doping biorą wszyscy, a tylko niektórzy są przyłapani. O tym świadczą fakty. Od 2003 roku liczba próbek kontroli antydopingowej na całym świecie wzrosła niemal dwukrotnie - do prawie 300 tys. badań rocznie. Natomiast niezależnie od regulacji antydopingowych, od zmodyfikowanej definicji dopingu, od rzeczywiście stosowania dzisiaj takich technik analitycznych, o których nawet kilka lat temu mogliśmy tylko pomarzyć,  wciąż odsetek pozytywnych wyników badań antydopingowych utrzymuje się na podobnym poziomie. Nie przekracza dwóch procent próbek badanych.


A dlaczego po prostu nie pozwoli się na doping? Metody trenerskie za duże pieniądze idą do przodu. Sprzęt od stroju przez tyczki po kajaki i rowery za ciężkie pieniądze idzie do przodu. Środki wspomagające za ciężkie pieniądze idą do przodu, są coraz trudniej wykrywane. Na szczęście mają państwo w tym sukcesy. Ale dlaczego na to nie pozwolić?


Ja jestem w tej komfortowej sytuacji, że to nie ja ustalam przepisy. My jako pracownicy laboratoriów oczywiście jesteśmy na tym pierwszym niejako czasami miejscu, kiedy jesteśmy atakowani za ten cały system antydopingowy. Natomiast de facto my na niego wpływu nie mamy i zawsze powtarzam, że jeżeli kiedyś rzeczywiście doping zostanie zalegalizowany to my znajdziemy swoje miejsce w życiu: chociażby w medycynie, czy w farmacji, czy w jakiejkolwiek innej dziedzinie. Nie boimy się utarty pracy.
To jako kibica pytam?


To dlaczego nie zapytamy wszystkich, co sądzą chociażby o płaceniu podatków i innych działaniach tak jak z narkotykami? Dlaczego jest ta dyskusja skoro chcą, czy ktokolwiek chce stosować narkotyki, to dlaczego im na to pozwalamy. Oczywiście dojdziemy do absurdu. Ja po pierwsze także jako ojciec nie chciałbym, żeby za kilka lat przyszedł do mnie syn i zapytał "Tato co mam wziąć, bo po jutrze mam zawody sportowe?". Chciałbym przede wszystkim takich sytuacji uniknąć, a ręczę, że i tak legalizacja dopingu nie doprowadziłaby do niczego. Dlatego, że zawsze byłaby taka dyskusja, czy szanse są wyrównane. I mogę sobie wyobrazić hipotetyczną sytuację, gdzie jedna mama mówi do drugiej, że i tak szanse są nieuczciwe, bo mój syn stosował amfetaminę 100 procent czystości. Czy odwrotnie mój syn stosował amfetaminę zanieczyszczoną, a pani stuprocentową. Dzisiaj podstawowym sukcesem walki z dopingiem jest to, że nie ma przypadków śmiertelnych bezpośrednio powiązanych z dopingiem w sporcie zawodowym, czyli tam gdzie kontrola antydopingowa jest.