Morticia piękna jak sopel lodu, Gomez to obdarzony hiszpańskim temperamentem pożeracz serc, w przenośni i dosłownie Smutna, ale demoniczna Wednesday i jej braciszek Pugsley, słodki słodyczą Kuby Rozpruwacza. Wuj Fester, o złotym sercu, anielskich oczach i zabójczych instynktach. Babcia o aparycji wiedźmy i duszy hippiski oraz ich wierny kamerdyner Lurch o gołębim sercu i ciele Golema. Polską prapremierę musicalu "Rodzina Addamsów" w Gliwickim Teatrze Muzycznym wyreżyserował według własnego tłumaczenia Jacek Mikołajczyk. Premiera 13 marca, ale już w ten weekend pokazy przedpremierowe.

Katarzyna Sobiechowska-Szuchta RM FM: Hasło, które zachęca ludzi do przyjścia do teatru jest takie, że to dla żywych, martwych i dla niezdecydowanych.

Jacek Mikołajczyk: Ukradłem je troszeczkę z samego libretta. W ten sposób Gomez Addams przedstawia swoją rodzinę widowni. Mówi, że witamy dzisiaj wszystkich naszych członków naszej rodziny - żywych, martwych i niezdecydowanych. Tak my też chcemy powitać naszych widzów, może i ci niezdecydowani przybędą.

Musimy założyć, że jest grupa ludzi, którzy nie znają Rodziny Addamsów. Musimy ich z nimi zapoznać. Powiedzmy co to za rodzina. Ona jest bardzo nietypowa.

To jest nietypowa rodzina. Rodzina mieszka w zamku wiktoriańskim, upiornym zamczysku, które jest wybudowane w - uwaga - samym środku Central Parku. To jest rodzina, która lubuje się we wszystkim co związane z makabrą, we wszystkim co jest upiorne, co jest cmentarne. Kamerdynerem w tym arystokratycznym domu, jeżeli w Ameryce możemy mówić o czymś takim jak arystokracja, jest stwór, nie wiadomo czy żywy czy martwy, przypominający trochę zombie, a trochę postać stworzoną przez doktora Frankensteina. Oni sypiają w trumnach, bawią się ze swoimi dawno zmarłymi przodkami. Częste wizyty na cmentarzu sprawiają, że rodzina jest rozrywkowa, bo właśnie tam głównie odprawia swoje rytuały, ale przede wszystkim trzeba dodać, że to jest niesamowicie sympatyczna rodzina, która się trzyma zawsze razem, stoi za sobą murem, która spędza ze sobą całe dnie i która jest przy tym niesamowicie zabawna.

Jak wyglądał sam proces powstawania musicalu? Czy libretto było dostępne wcześniej?

To jest musical broadwayowski. On miał premierę w 2010 roku, był grany na Broadwayu przez kilka lat. Ja miałem szczęście i zobaczyłem ten musical. Byłem właśnie w 2010 roku w Nowym Jorku i udało mi się jakimś cudem kupić bilet na ten spektakl. Tam grał Gomeza Addamsa Nathan Lane, wielki gwiazdor musicalu amerykańskiego, również filmu, ekranu kinowego czy seriali. On właśnie tam kreował rolę Gomeza, co wydawało mi się dosyć dziwne i to mnie zaraz przyciągnęło do tego musicalu. Jak to Gomez, który zawsze jest taki szarmancki, hiszpański, latynoski, itd., grany przez takiego troszkę przygrubawego, podtatusiałego aktora. Okazało się, że Nathan Lane zrobił z tego prawdziwą perełkę aktorską. Zamarzyło mi się, żeby to przenieść do Polski i po powrocie, po roku czy dwóch okazało się, że rzeczywiście prawa do tego musicalu są już dostępne i udało nam się w Gliwickim Teatrze Muzycznym szybko je zarezerwować, zanim dorwały się do nich inne teatry muzyczne. Zdradzę niespodziankę, że postanowiliśmy na scenie Gliwickiego Teatru Muzycznego wybudować niemalże prawdziwy zamek. Będzie jak w starym dobrym teatrze, czyli ten zamek na scenie stanie. To nie będzie projekcja, to nie będzie wyobrażenie zamku, tylko prawdziwy, dopracowany do najdrobniejszego detalu zamek, który zaprojektował i na scenie postawił własnoręcznie Grzegorz Policiński - scenograf naszego przedstawienia.

Są musicale, w których przeboje są lekkie, łatwe i przyjemne i są musicale, takie jak Rodzina Addamsów, gdzie ta muzyka jest jednak bardzo wymagająca. Dobrze, że ma pan grupę ludzi, którzy czują musical, może im jest troszkę łatwiej, a co im sprawia największą trudność?

Ta muzyka jest potwornie trudna pod względem wykonawczym. To jest tak, że musicale broadwayowskie są pisane na najlepszych wykonawców na świecie, którzy z ogromną lekkością wykonują i aktorsko i wokalnie karkołomne rzeczy. Te utwory, które mogą się wydawać lekkie, łatwe i przyjemne są napisane w ten sposób, że trudno zwyczajnie wyśpiewać. Wymaga to naprawdę ogromnych umiejętności, doświadczenia i fantastycznego warsztatu wokalnego. Kolejna rzecz, która w wypadku akurat Rodziny Addamsów jest bardzo trudna to jest to, że przecież Rodzina Addamsów ma swoje grono wielbicieli, fanów, którzy znają doskonale ten materiał z filmu, czy z serialu i oni już wyobrażają sobie te postaci. Wiedzą doskonale jak wygląda Gomez, jak wygląda Morticia, jak wygląda Wednesday, czy Pugsley, czy wuj Fester, no i teraz oczywiście zagwozdka dla naszych aktorów, że muszą zaprezentować te postaci w ten sposób, żeby publiczność je rozpoznała, żeby je polubiła, ale jednocześnie dodając coś od siebie. Bo przecież nie da się inaczej. To nie jest tak, że my odtwarzamy jakieś postaci. Każda postać musi powstać w trakcie procesu pracy nad przedstawieniem na nowo.

Addamsowie w takim razie w piątek 13 marca, to musi się udać?

Trzymam kciuki za siebie i za zespół.

(j.)