Grupa 30 turystów z Polski nie może wylecieć z Hurgady do kraju. Nasi rodacy utknęli w Egipcie. Wyjechali na urlop z jednym ze śląskich biur podróży. Nie było ich na liście pasażerów lotu do Polski.

Konsulowie w Kairze otrzymali informację, że do Polski nie odleciała z Hurghady grupa kilkudziesięciu turystów, klientów jednego z biur ze Śląska. Dyplomaci skontaktowali się z biurem i śląskim urzędem marszałkowskim. Po tych interwencjach biuro zadeklarowało, że odwiezie Polaków do hoteli - powiedział rzecznik MSZ Marcin Bosacki. Według jego informacji cześć z turystów odleci do Polski w niedzielę, a inni w poniedziałek. Organizator wyjazdu zapewnia, że problemy z wylotem nie są spowodowane kłopotami finansowymi biura.

Organizatorem wyjazdu jest polsko-egipskie biuro Mati World Holidays. Jego pracownicy zapewniają, że wszyscy Polacy mają miejsca w hotelu i będą wracać do kraju w miarę jak uda się znaleźć dla nich miejsca w samolotach. Gdyby problem z wylotem turystów nie został rozwiązany, w niedzielę do Hurghady z Kairu pojadą pracownicy naszego konsulatu - deklaruje rzecznik polskiego MSZ. Jak usłyszeliśmy, kontrahent egipski za późno dowiózł grupę turystów na ich samolot. Wszyscy wrócili do hotelu i pozostają tam bezpłatnie. Organizator wyszukuje dla nich miejsca w czarterach do Polski, choć trzeba pamiętać, że jest napięty sezon - powiedziała rzeczniczka urzędu marszałkowskiego woj. śląskiego Aleksandra Marzyńska. Według niej, biuro jest ubezpieczone. Turyści są bezpieczni, nie są wyrzucani z hotelu, części z nich miało być proponowane bezpłatne przedłużenie pobytu - twierdzi rzeczniczka.

Ruszyło śledztwo ws. upadłości biura podróży Sky Club

W piątek warszawska prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie upadłości biura podróży Sky Club.

Prokuratorzy sprawdzają, czy nie doszło do oszustwa i czy zarząd nie złożył za późno wniosku o upadłość. Sprawdzają, czy nie wprowadzono klientów w błąd co do sytuacji finansowej spółki.

Wiadomo już, że w sprawie poszkodowanych jest prawie 23,5 tysiąca osób, a Sky Club przyjął od nich prawie 70 milionów złotych. Z tej grupy ponad 18 i pół tysiąca osób w ogóle nie wyjechało na opłacony wypoczynek, a prawie 5 tysięcy musiało przerwać wakacje.

Wszyscy turyści już w Polsce

Sky Club, który organizował wycieczki pod marką własną oraz Triady, złożył wniosek o upadłość 4 lipca. Prawie pięć tysięcy osób musiało przerwać wakacje i wracać do kraju. Kilka dni później marszałek woj. mazowieckiego Adam Struzik skierował do prokuratury zawiadomienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez to biuro podróży.

Na początku tygodnia w Warszawie wylądowała ostatnia grupa klientów upadłego biura podróży - dziesięć osób z Cypru. Powroty turystów były opłacane z gwarancji ubezpieczeniowej biura, która miała wartość 25 mln złotych. Zgodnie z danymi przedstawionymi przez mazowiecki urząd marszałkowski, koszty sprowadzenia klientów Sky Club wyniosły ponad 4 mln złotych.

Walka o odszkodowania

Wszyscy poszkodowani przez biuro mają jeszcze ponad rok, by złożyć wnioski o zwrot pieniędzy. Urząd marszałkowski apeluje jednak by z tym nie zwlekać, bo wypłata odszkodowań będzie możliwa dopiero wówczas, gdy wszyscy turyści złożą odpowiednie dokumenty.

Wiadomo już, że z gwarancji Sky Clubu zostanie do podziału ok. 20 mln złotych. Roszczenia klientów wynoszą zaś 30 mln złotych. Zarząd Sky Clubu przekonuje, że 8 milionów uda się ściągnąć jeszcze od wierzycieli. Wciąż brakuje jednak szczegółów, kiedy i na jakiej zasadzie te pieniądze miałyby trafić do klientów.