Sklepy wyładowane towarem po sufit, ulice przed nimi pełne klientów i sprzedawców uwijających się w pocie czoła. To wcale nie główna ulica zachodniego miasta tuż przed Bożym Narodzeniem, a targ Ontisha w południowej Nigerii, każdego dnia w roku. Wielu nazywa go największym na świecie. 3 miliony ludzi odwiedza go codziennie by kupić ryż, mydło, komputery, czy materiały do różnych konstrukcji. To centrum dla handlarzy z Zatoki Gwinejskiej, regionu borykającego się z korupcją, piratami, ubóstwem i chorobami, ale też regionu, gdzie mieszkają miliony zdeterminowanych przedsiębiorców i konsumentów o rosnących dochodach.

Sześć z dziesięciu najszybciej rozwijających się krajów w ostatniej dekadzie leży w Afryce. Przez osiem z dziesięciu ostatnich lat Afryka rozwijała się szybciej niż Azja Wschodnia wraz z Japonią. Nawet, jeśli weźmiemy pod uwagę spowolnienie, które może przyjść z północnej półkuli, MFW przewiduje, że Afryka będzie się w tym roku rozwijać w tempie 6 proc. i prawie 6 proc. w przyszłym roku, prawie tak samo jak Azja.

Częściowo odpowiada za to boom na rynku surowców. W latach 2000-2008 prawie jedną czwartą wzrostu Afryki stanowiły zyski z bogactw naturalnych. Korzystna sytuacja demograficzna to dodatkowa kwestia. Afryka będzie odpowiadać za połowę przyrostu ludności przez najbliższe 40 lat. Ale wzrost ma też wiele wspólnego z tym, ze afrykańskie gospodarki zaczynają rozwijać produkcję i usługi. Pytanie, czy uda się to utrzymać, nawet jeśli spadnie popyt na surowce.

Miedź, złoto, ropa i szczypta soli

Nie można popadać w hurraoptymizm, bo jest też wiele bardzo poważnych kłopotów trawiących Afrykę. Większość mieszkańców kontynentu żyje za mniej niż 2 dolary dziennie, produkcja żywności w przeliczeniu na osobę jest dziś niższa niż w latach 60, gdy Afryka stała się niepodległa. W niektórych krajach przeciętna długość życia to mniej niż 50 lat. Do tego dochodzą: susza i głód. Klimat się pogarsza, coraz większe połacie ziemi zamieniają się w pustynie.

Niektóre kraje chwalone za oszałamiający wzrost gospodarczy jak Angola, czy Gwinea Równikowa to przemoczone ropą kleptokracje. Te, które zaczęły się prawidłowo rozwijać gospodarczo, jak Rwanda czy Etiopia, stały się niestabilne politycznie. Kongo, w trakcie bardzo wątpliwej jakości wyborów, ciągle wygląda na bardzo słabo zarządzane i ohydnie skorumpowane. Zimbabwe to wyrzut sumienia całej południowej części Afryki. RPA, która była stawiana za wzór, jest trawiona przez korupcję. Kolejne problemy to miny przeciwpiechotne i nacjonalizacja ziemi.

Ale na przekór przygnębiającym i znanym od lat problemom, niektóre fundamentalne wskaźniki idą w dobrym kierunku. Afryka ma w tej chwili szybko rosnącą klasę średnią: dane Standard Bank pokazują, że 60 milionów mieszkańców Afryki ma dochody przekraczające 3 tysiące dolarów rocznie, w roku 2015 będzie to 100 milionów. Gwałtownie rosną też inwestycje zagraniczne - w ciągu 10 lat dziesięciokrotnie.

Wejście Chińczyków poprawiło afrykańską infrastrukturę i podniosło wyniki sektora wytwórczego. Inne nie-zachodnie kraje, od Brazylii i Turcji, po Malezję i Indie idą w ślady Chin. Afryka może się wedrzeć na światowy rynek z lekką produkcją i usługami, takimi jak call center. Handel zagraniczny, długo powstrzymywany przez polityczne waśnie - teraz rośnie, padają kolejne bariery, w tym także celne.

Szybko rośnie też afrykański entuzjazm dla technologii. Na kontynencie jest ponad 600 milionów użytkowników telefonów komórkowych, więcej niż w Ameryce, czy Europie. Ponieważ drogi są generalnie okropne, nowinki komunikacyjne takie jak mobilna bankowość, czy telefoniczna informacja dla rolników, są prawdziwym dobrodziejstwem. Około jednej dziesiątej powierzchni Afryki pokrywa mobilny Internet - to lepszy wynik niż w Indiach. Poprawił się też stan zdrowia wielu milionów Afrykańczyków, dzięki szerszemu rozpowszechnieniu siatek na komary i stopniowemu ograniczaniu spustoszenia, jakie dotychczas siał wirus HIV. Produktywność rośnie rocznie o prawie 3 proc. podczas gdy w Ameryce to 2,3 proc.

Wszystko to dzieje się po części dlatego, że Afryka w końcu może trochę posmakować pokoju i przyzwoitych rządów. Przez trzy dekady po tym, jak afrykańskie kraje zrzuciły jarzmo kolonizatorów, żaden (no poza Mauritiusem, wysepką na Oceanie Indyjskim) nie zmienił rządu, czy prezydenta w sposób pokojowy w drodze tajnego głosowania. Od kiedy zdarzyło się to w Republice Beninu w 1991 roku, zdarzyło się też w innych krajach i to ponad 30 razy - znacznie częściej niż w krajach arabskich.

Trendy demograficzne mogą podnieść szanse na rozwój. Wyraźna grupa lepiej wykształconych młodych ludzi wchodzi właśnie na rynek pracy, a liczba urodzeń zaczyna spadać. Jeśli porównamy liczbę ludzi w wieku produkcyjnym do tych, którzy muszą być przez nich utrzymywani, perspektywy wzrostu wyglądają bardzo dobrze. Azja cieszyła się z takiej "demograficznej dywidendy", która zaczęła się trzy dekady temu i teraz się właśnie kończy. Afryka jest na początku tej drogi.

Posiadanie dużej liczby młodych dorosłych jest dobre dla każdego kraju, którego gospodarka się rozwija, ale jeśli miejsc pracy brakuje, może doprowadzić do frustracji i przemocy. To, czy sytuacja demograficzna w Afryce przyniesie zyski czy straty w dużej mierze zależy od tamtejszych rządów.

Więcej handlu niż pomocy finansowej

Afryka ciągle potrzebuje głębokich reform. Rządy powinny ułatwić zakładanie biznesu, zmniejszyć część podatków i zbierać uczciwie te, które narzucają. Ziemia musi zostać odebrana wspólnotom i przekazana indywidualnym farmerom, którzy mogliby dostać kredyty i się rozwijać. I przede wszystkim - politycy powinni odsunąć się od koryta i oddawać władzę, gdy życzą sobie tego wyborcy.

Zachodnie rządy powinny otworzyć się na handel z afrykańskimi krajami zamiast tylko wysyłać pomoc finansową. Amerykański akt rozwoju i możliwości dla Afryki (African Growth and Opportunity Act), który zmniejszył bariery celne na wiele towarów, to dobry początek, ale musi być skopiowany przez inne kraje. Zagraniczni inwestorzy powinni podpisać pakt o przejrzystości, by mieszkańcy mogli zobaczyć, ile zachodnie firmy płacą za licencje na eksploatację złóż surowców naturalnych. Afrykańskie rządy powinny nalegać, by umowy z zachodnimi umowami były jawne.

Autokracja, korupcja i konflikty nie znikną w ciągu jednej nocy, ale w trudnych czasach dla światowej gospodarki, afrykański postęp jest obiecującym sygnałem wzrostu.