Zapalanie papierosa było bezpośrednią przyczyną wczorajszego wybuchu gazu w bloku w Bytomiu. Wcześniej w mieszkaniu rozkręcono instalację. To najnowsze ustalenia prokuratury. Lokator, który doprowadził do eksplozji przyznał się do winy. Poparzony mężczyzna trafił do szpitala.

Jak tłumaczył, stracił pracę i próbował popełnić samobójstwo. Mówił o tym zaraz po wybuchu lekarzom pogotowia, ale prokuratura najpierw musiała wykluczyć, że przyczyną wypadku mógł być wstrząs w kopalni. Mężczyzna nie planował jednak eksplozji. Chciał się otruć gazem w swoim mieszkaniu. Najpierw odkręcił kurki, potem wypił alkohol i zasnął. Kiedy się przebudził odruchowo sięgnął po papierosa i zapałki, zapominając że wcześniej odkręcił gaz.

Była to już druga próba samobójcza mężczyzny w tym roku. Od wczoraj leży on w Centrum Leczenia Oparzeń w Siemianowicach. Ma m.in. poparzenia górnych dróg oddechowych.

Po wczorajszym wybuchu, lokatorzy dziesięciu mieszkań, nadal nie mogą wrócić do siebie. W budynku uszkodzona jest m.in. jedna ze ścian nośnych. Inspektor budowlany czeka na ekspertyzę specjalistów. Na razie ewakuowani lokatorzy mieszkają w hotelu oraz u swoich znajomych i rodzin.

Za spowodowanie wybuchu gazu w bloku mężczyźnie grozi do 10 lat więzienia.