Do zakopiańskiej policji dotarły kolejne sygnały od oszukanych turystów. Zamiast spędzić urlop w pięknym pensjonacie, stracili pieniądze i nerwy. Przed feriami takich przypadków może być więcej! Dlatego, bądźcie czujni i nie dajcie się nabić w butelkę.

Było tak m.in. w przypadku pensjonatu "Gazdówka pod modrzewiem". Miał się znajdować pod adresem Jaszczurówka 21b, ale na miejscu nikt o nim nie słyszał. Scenariusz oszustw zawsze jest podobny. Złodzieje pobierają od turystów zaliczki, a po przyjeździe okazuje się, że pod wskazanym adresem nie ma żadnego pensjonatu. Każda z oszukanych osób wpłaciła na podane w internecie konto od siedmiuset do tysiąca złotych. Jak nie dać się oszukać? Przede wszystkim do ofert w sieci trzeba podchodzić bardzo ostrożnie. Trzeba je sprawdzić na wszystkie możliwe sposoby. Niestety, oszuści ciągle doskonalą swój warsztat, więc coraz trudniej jest zorientować się, że mamy do czynienia z fałszywym ogłoszeniem.

Złodzieje coraz sprytniejsi

Wcześniej złodzieje podawali fikcyjne adresy. Teraz starają się podawać te, które istnieją. Okazuje się jednak, że na miejscu nie ma żadnych pokoi do wynajęcia. Oszuści wstawiają do ogłoszeń zdjęcia i nazwy faktycznie istniejących pensjonatów. Jak radzą policjanci, najlepiej poprosić znajomych, którzy mieszkają lub wypoczywają pod Tatrami, żeby poszli sprawdzić, czy pod wskazanym adresem istnieje pensjonat z ogłoszenia. Można również zapytać w Urzędzie Miasta w Zakopanem i sprawdzić, czy rzekomy właściciel pensjonatu istnieje w spisie ewidencji gospodarczej. Czerwona lampka powinna nam się zapalić w głowie, kiedy ogłoszenie zbyt "pięknie" brzmi. Podejrzane są wysokie rabaty w pełni sezonu turystycznego albo mnóstwo atrakcji zawartych w ramach niezbyt wysokiej ceny m.in. spa, czy kuligi. Trzeba także zwrócić uwagę na to, czy w ogłoszeniu jest numer telefonu stacjonarnego. Jeśli nie, warto o niego poprosić, a potem sprawdzić czy to faktycznie zakopiański numer.

Jak odzyskać pieniadze?

Niestety jeśli już wpłacimy zaliczkę (zazwyczaj sporą), jej odzyskanie nie będzie proste. Policja stara się jak najszybciej zablokować konto oszusta, ale nawet jeśli się to uda, zazwyczaj nie ma tam już żadnych środków. My, ani prokuratura nie możemy oddać nikomu pieniędzy - tłumaczy Kazimierz Pietruch z zakopiańskiej policji. O zwrocie pieniędzy może zdecydować tylko sąd po skazaniu oszusta. A to niestety trwa. Inną, wcale nie łatwiejszą sprawą są kwestie wyegzekwowanie po wyroku skradzionych pieniędzy. Konta oszustów zakładane są najczęściej na podstawione osoby. Tak zwane słupy za kilkadziesiąt złotych zakładają rachunek w banku, a potem najczęściej znikają. Lepiej więc nie dać się oszukać, niż potem próbować to naprawić.