Dziennikarz "Faktu" ruszył śladami naszych studentów zaginionych w bułgarskich Złotych Piaskach. Joanna Stanik (22 l.) i Maksymilian Marek (25 l.) wciąż są oficjalnie zaginieni. "Wiem jak – do pewnego momentu – wyglądała ich ostatnia noc, ale ślad urywa się przed klubem, w którym się bawili. Stamtąd nad morze, gdzie ostatnio znaleziono dwa ciała, już tylko kilkadziesiąt metrów. A fale nawet w dzień bywają tam bardzo duże, widziałem to na własne oczy..." - pisze.

Poszukiwania informacji o Polakach oraz ich pobycie w Bułgarii dziennikarz "Faktu" rozpoczął w wymalowanym na biało i różowo hotelu Złoty Róg, w którym Asia i Maks mieli wykupione pokoje. Niestety, personel niewiele wiedział o naszych studentach. Wycieczka przyjechała 6 września wieczorem, a Asia i Maks spędzili w hotelu zaledwie kilka godzin. Przyjechali, zameldowali się, pewnie odświeżyli po podróży i poszli na imprezę - opowiada Gieorgij Pawłow, menedżer hotelu. 

Sam hotel leży trochę na uboczu. Od ścisłego imprezowego centrum kurortu dzieli go około kilometra.

Muppet bar karaoke. To tutaj Asia i Maks bawili się przez kilka godzin. Początkowo we czworo, później - gdy ich znajomi wrócili do hotelu - zostali w lokalu sami.
Ostatni ślad po zaginionych to nagranie z kamery monitoringu, która zarejestrowała, jak około godz. 2 w nocy oboje wychodzą z klubu. Dokąd poszli? Mogli wracać do hotelu ciemnymi krętymi uliczkami, ale też pójść np. na plażę oddaloną o kilkadziesiąt metrów. Wystarczyło przejść przez szeroki deptak, by znaleźć się nad morzem, gdzie nawet w dzień są wysokie fale. 

W poniedziałkowym "Fakcie" również:

- Listonosz zabił nam synka

- Ten przycisk uratował życie 300 osób!

- Religa wygrał w Gdyni