Kontrowersyjna decyzja krakowskiego sądu. Z tymczasowego aresztu zwolniona została prezes fundacji "Ludzie w Potrzebie Zwierzętom" Anna K. Prokuratura postawiła jej zarzut znęcania się nad zwierzętami ze szczególnym okrucieństwem po tym, jak policja znalazła w mieszkaniu kobiety ponad 30 psów i kotów.

Anna K. została wypuszczona z aresztu, bowiem do krakowskiego sądu wpłynęło osobiste poręczenie znanego w Polsce konserwatora obrazów z Muzeum Narodowego, który zobowiązał się, że kobieta będzie się stawiać do sądu na każde wezwanie i nie wyjedzie z kraju. Sędzia uznał te argumenty za wystarczające.

Wypuszczenie K. z aresztu zbulwersowało środowisko obrońców zwierząt. Zarzucają oni sądowi naiwność, krytykują też osobę, która udzieliła poręczeń. Uważają, że to, co się stało ze zwierzętami, zasługuje na wysoką karę, a przedstawiciel świata kultury nie powinien wstawiać się za osobą, która wyrządziła tyle krzywdy bezdomnym psom i kotom.

Prokuratura obawiała się matactwa

O dwumiesięcznym areszcie dla Anny K. sąd zdecydował w połowie maja. Wniosek o aresztowanie prokuratura tłumaczyła m.in. obawą matactwa.

K. trzymała w swoim mieszkaniu w centrum Krakowa 31 zwierząt. Część już nie żyła, inne były w bardzo złym stanie. Policjanci dowiedzieli się o wszystkim od sąsiadów, którzy skarżyli się na szczekanie i smród dochodzące z mieszkania.

Policja przeszukała też należącą do kobiety posesję niedaleko Krakowa. Znaleziono tam około 30 worków foliowych, w których znajdowały się szczątki około 40 psów. Funkcjonariuszom udało się uratować dwa czworonogi.

Annie K. grożą 3 lata więzienia.