We wszystkich pokojach domu przy ul. Bażanciej na warszawskim Ursynowie trzech mężczyzn urządziło plantację konopi indyjskich. Dbali o swoją nielegalną uprawę i regularnie ją odwiedzali. Wpadli podczas ostatniej wizyty.

W domu na Ursynowie policjanci znaleźli 516 zielonych krzaków, 19 kg suszu marihuany i 800 gramów haszyszu. Do policyjnego depozytu trafiła też gotówka - 4310 zł i 675 euro.

Nielegalni plantatorzy byli od pewnego czasu pod obserwacją funkcjonariuszy, którzy doskonale wiedzieli, czym się zajmują. Wokół posesji unosił się charakterystyczny dla konopi indyjskich zapach.

W dniu zatrzymania dwóch "plantatorów" wsiadło do mazdy, a trzeci zamknął drzwi domu i zajął miejsce za kierownicą bmw.

"Pasażer mazdy otworzył bramę wjazdową i zamierzał wyjechać, ale drogę zajechali mu kryminalni. Dynamicznie podjęte działania policyjne doprowadziły do obezwładnienia 48-letniego mężczyzny, jego 44-letniego wspólnika oraz najmłodszego, 26-letniego współzałożyciela plantacji" - relacjonował podkom. Robert Koniuszy z warszawskiej KRP II.

Policjanci weszli z zatrzymanymi do profesjonalnie urządzonej cieplarni, w której uprawiana była na bardzo dużą skalę jedna roślina - konopie indyjskie. Wszystkie pomieszczenia domu służyły temu celowi.

W pokojach były namioty, lampy wiatrakowe, system nawadniania, system wentylacji, rusztowania ogrodnicze oraz sznurki, na których suszyły się ścięte rośliny. W piwnicy znajdował się agregat prądotwórczy zasilający częściowo oświetlenie.

W innych pomieszczeniach policjanci znaleźli kosze i pojemniki z wysuszonymi i zrolowanymi w szyszki roślinami, hermetycznie zamykane opakowania z suszem roślinnym, zgrzewarkę do foli oraz sprasowany w tabliczki haszysz.

Wszyscy zatrzymani usłyszeli zarzuty. Teraz czeka ich proces, podczas którego mogą zostać skazani nawet na 10 lat więzienia.