Gazociąg Nord Stream jest jednym z największych współczesnych projektów strukturalnych o strategicznym znaczeniu i stanowi dobry przykład współpracy między Rosją a Unią Europejską w ważnej dla gospodarki dziedzinie - oświadczyła niemiecka kanclerz Angela Merkel podczas uroczystości oddania do użytku pierwszej nitki rurociągu w Lubminie na północy Niemiec.

Stawiamy na pewne i mocne partnerstwo w przyszłości i ten projekt jest świetnym tego przykładem - mówiła kanclerz. Podkreślała też, że podczas realizacji inwestycji "uwzględniono uzasadnione interesy wszystkich krajów, leżących nad Bałtykiem".

Komisarz UE ds. energii Guenther Oettinger oświadczył z kolei, że Gazociąg Północny jest inwestycją, która leży w interesie europejskim. Jak powiedział, na pewno ważny będzie "gaz LNG, na pewno też gaz łupkowy w Polsce i innych miejscach".

Ale gaz ziemny pozostanie podstawą dla rynku gazu w przyszłości - ocenił Oettinger.

Na uroczystość zaproszono pół tysiąca honorowych gości. Oprócz Merkel i Oettingera byli m.in. prezydent Rosji Dmitrij Miedwiediew, a także premierzy Francji Francois Fillon i Holandii Mark Rutte. Zabrakło natomiast przedstawiciela władz Polski.

Reporter RMF FM Grzegorz Hatylak pytał w Lubminie Niemców, czy gazociąg nie położy się cieniem na ich stosunki z sąsiadami z Polski.

Okazało się, że w powszechnym przekonaniu ta inwestycja przyniesie same korzyści.

Nie sądzę, żeby to zaszkodziło. Przecież z Polakami żyjemy w zgodzie - powiedział jeden z mieszkańców Lubmina.

Pytani przez naszego reportera Niemcy przyznają jednak, że nie słyszeli o polskich zastrzeżeniach i ograniczeniu rozwój portów w Szczecinie i Świnoujściu.

Nie mieliśmy pojęcia, że z powodu gazociągu polskie statki mogą mieć problemy, ale można rurę zakopać jeszcze głębiej - wyjaśniają rozmówcy Grzegorza Hatylaka.

Żeby jednak zakopać głębiej ten gazociąg potrzeba pieniędzy oraz dobrej woli ze strony niemiecko-rosyjskiego konsorcjum.