Co najmniej trzy osoby zginęły w gigantycznym pożarze na portugalskiej wyspie Madera. Ogień niebezpiecznie zbliżył się do stolicy Funchal. Ewakuowano już tysiąc osób. Strażacy od dwóch dni walczą z pożarami nieużytków.

Trzy osoby zginęły, jedną uznaje się za zaginioną, a dwie kolejne zostały ciężko ranne w pożarze, jaki doszedł już do przedmieścia Funchal, stolicy należącej do Portugalii wyspy Madera.

Mniej groźne oparzenia i podtrucie dymem stwierdzono u 300 osób.

Jak pisze BBC, z domów i hoteli ewakuowano już tysiąc osób, w tym wypoczywających na wyspie turystów.  

Burmistrz miasta Paulo Cafofo powiedział, że z pięciu hoteli ewakuowano turystów, głównie Niemców i Brytyjczyków. 

Ogień strawił kilka budynków, w tym pięciogwiazdkowy Choupana Hills Hotel. Lokalne media informowały w nocy, że płomienie dotarły do historycznego centrum Funchal, Sao Pedro, ale udało się je stłumić.

Ewakuowano także szpital, centrum handlowe oraz mieszkańców kilku podmiejskich osiedli.

Z powodu silnego zadymienia zakłócone jest funkcjonowanie lotniska. 

Od piątku pożary lasów szaleją również w kontynentalnej Portugalii. Ogień zniszczył domy, sprawił, że przez wiele godzin zamknięte były główne autostrady i zmusił mieszkańców kilku miejscowości do ewakuacji. W środę w prawie całej północnej części kraju obowiązywało najwyższe zagrożenie pożarowe. Rano z pożarami walczyło ponad 3 tys. strażaków.

Premier Portugalii Antonio Costa ogłosił, że nie wyklucza skierowania prośby o pomoc do innych krajów europejskich oraz Rosji, jeżeli do 15 sierpnia nie uda opanować się sytuacji. 


(j.)