Bronisław Komorowski kilka tygodni temu leciał służbowo do USA tym samym boeingiem, który pierwszego listopada awaryjnie lądował na warszawskim Okęciu. Ustalili to reporterzy śledczy RMF FM.

Najważniejsi politycy w Polsce muszą latać samolotami rejsowymi, bo rząd nie kupił maszyny, która bez międzylądowania byłaby w stanie przelecieć przez Atlantyk. Dlatego prezydent musiał lecieć boeingiem "Poznań".

Maszyna w sierpniu przeszła przegląd, jednak dwa miesiące później było blisko tragedii. Przed lądowaniem w Warszawie maszyna nie była w stanie wysunąć podwozia. Boeing 767 wylądował szorując kadłubem o pas. Nikomu z ponad 200 osób na pokładzie nic się nie stało, a pilotujący lecącą z USA maszynę kpt. Tadeusz Wrona został okrzyknięty narodowym bohaterem.

Jak ustalili reporterzy RMF FM, boeing przed lotem z Bronisławem Komorowskim został specjalnie przygotowany na lot z VIP-em. Za każdym razem, kiedy do samolotu rejsowego ma wsiąść prezydent lub premier, maszyna przechodzi specjalną procedurę. Obejmuje ona między innymi osobny oblot, a także dodatkowe sprawdzenie przez lotniskowych techników. Za każdym razem samolot jest też dokładnie kontrolowany przez Biuro Ochrony Rządu.

Dotychczas przygotowaniami do zakupu samolotu dla najważniejszych osób w państwie zajmował się MON. Jednak od kiedy rozwiązano 36. specpułk, resort obrony nie będzie się zajmował samolotami dla VIP-ów. Przedstawiciele ministerstwa odesłali naszych reporterów do kancelarii premiera. Rzecznik rządu Paweł Graś powiedział Romanowi Osicy, że na razie nie jest planowane wznawianie przetargu na samoloty dla najważniejszych polityków w państwie.Ten układ, który jest na razie w zupełności wystarcza - twierdzi Graś. W tej chwili, kancelarie prezydenta lub premiera wynajmują od LOT-u embraery, które latają na średnich dystansach. Kiedy polityk ma lecieć dalej, np. do Stanów Zjednoczonych, wtedy czarterowane są większe maszyny. Tak było właśnie w przypadku wrześniowego lotu Bronisława Komorowskiego boeingiem "Poznań".