"Nowe zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego i zmiany w rekomendacji pokazują, że KNF chce budować lojalność klientów wobec banków i premiować ją" - mówi w rozmowie z dziennikarzem RMF FM Krzysztofem Berendą, Halina Kochalska, analityk bankowy i kredytowy. "Ostatni rok pokazał, że rynek został przeregulowany. Nie wyszło to na dobre ani bankom, ani klientom. Zaczęło się wiele różnego rodzaju kombinacji. Banki zaczęły tworzyć firmy pożyczkowe, które nie podlegały kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. Klienci coraz częściej zaczęli udawać się do firm pożyczkowych. To pokazuje, że nadmierna kontrola nie jest dobra" - podkreśla.

Krzysztof Berenda: Mamy projekt nowej rekomendacji Komisji Nadzoru Bankowego, przede wszystkim dotyczący kredytów konsumenckich. Ma być łatwiej. Wrócą, oczywiście do pewnej kwoty, kredyty na dowód z samym oświadczeniem, nawet nie zaświadczeniem o dochodach. To jest dobry ruch? To może wyjść nam na zdrowie?

Halina Kochalska, analityk bankowy i kredytowy: Ostatni rok pokazał, że rynek został przeregulowany. Nie wyszło to na dobre ani bankom, ani klientom. Zaczęło się wiele różnego rodzaju kombinacji, jak obejść regulację nadzoru. Banki zaczęły tworzyć firmy pożyczkowe, które już nie podlegały kontroli Komisji Nadzoru Finansowego. Klienci coraz częściej zaczęli udawać się do firm pożyczkowych. To pokazuje, że nadmierna kontrola i próba zablokowania pożyczania na konsumpcję też nie jest dobra. Trzeba coś zrobić, żeby to zmienić.

A można odczytywać to jako otwarte wypowiedzenie wojny tym firmom pożyczkowym, często lichwiarskim, taki jasny sygnał dla ludzi: "Nie bierzcie tam pieniędzy, wracajcie do banków, bo tam też jest drogo, ale przynajmniej w bankach jest nieco taniej niż w firmach, które czasem mają oprocentowanie sięgające kilkuset, kilku tysięcy procent"?

Dużo szumu, który powstał ostatnio wokół firm pozabankowych i był często jakby generowany przez instytucje finansowe z rynku regulowanego pokazuje, że chcą banki, aby klienci wrócili do nich. Zresztą te nowe zalecenia Komisji Nadzoru Finansowego i te zmiany w rekomendacji pokazują, że chce budować lojalność klientów wobec banków i premiować tę lojalność.

Teraz w bankach mamy taką zasadę, że bank nie może nam dać nowego kredytu, jeżeli suma naszych wszystkich rat miesięcznych będzie przekraczała połowę naszej pensji. Ta zasada ma zostać wiosną zniesiona, jak zapowiada Komisja Nadzoru Finansowego. Czy to nie jest zbyt radykalna zmiana? Do tej pory był mocno zablokowany kredytowy, teraz ma zostać odblokowany. Nie wpadniemy w spiralę zadłużenia? Nie będzie żadnych problemów z tym wszystkim?

Po kryzysie, który dotknął rynek kredytów konsumpcyjnych i spłacalności tych kredytów obie strony wyciągnęły wnioski. Zarówno klienci, jak i banki są bardziej ostrożni w pożyczaniu. Nie będziemy tak skłonni, ani banki nie będą tak skłonne udzielać kredytów, których raty będą równały się dochodom klienta. Trzeba zauważyć, że to ograniczenie znacznie utrudniało życie osobom z najniższymi dochodami. Po odliczeniu kosztów utrzymania i takim rygorystycznym podejściu rat do dochodu wiele osób nie było w stanie wziąć nawet kredytu ratalnego na pralkę czy lodówkę.

Mówiliśmy teraz o kredytach na samochód, na pralkę, telewizor, ale mają być też ułatwienia dotyczące kredytów hipotecznych, które są największym obciążeniem. Ma zostać między innymi nieco zmienione kryterium, które teraz mówi, że jeżeli bierzemy kredyt, to bank musi nam wyliczyć naszą zdolność tak, jakbyśmy brali ten kredyt na 25 lat, nawet, jeżeli chcemy raty spłacać przez 30, 40 lat. Teraz ten limit ma zostać podniesiony to zwiększy naszą zdolność kredytową i umożliwi branie większych kredytów. Tu też nie ma tej pułapki? Nie dostrzega jej pani?

Kredyty mieszkaniowe w Polsce są bardzo dobrze spłacane. Właściwie nigdy nie trafiały do osób, które bardzo szybko miały problem z oddaniem tych pieniędzy. Przynajmniej na większą skalę.