Działające w górnictwie związki zawodowe zapowiedziały na dziś akcję protestacyjną w całym regionie śląsko-dąbrowskim. Na razie nie chcą zdradzać szczegółów, ale nie wykluczają przyłączenia do protestu zakładów z innych branż. Jak podkreślają związkowcy, scenariusz strajku trzymają w tajemnicy, bo chodzi o efekt zaskoczenia. Przed godziną siódmą rano pojawiła się informacja, że do Warszawy wybierają się kobiety ze Śląska.

Żony górników i kobiety zatrudnione w górnictwie chcą spotkać się z prezydentem Bronisławem Komorowskim. Powiem prezydentowi, że chce pracować. Mam dzieci. Muszę mieć pracę. Córka jedzie ze mną. Ja nie mam szans nigdzie znaleźć pracy. Od 30 lat pracuje w górnictwie. Mam wykształcenie górnicze - usłyszał reporter RMF FM Marcin Buczek.

Dziś bardzo prawdopodobny jest też strajk w kilku kopalniach, które nie zostaną likwidowane. Zapowiadane są również blokady dróg w regionie. W poniedziałek ulicami Rudy Śląskiej ma przejść demonstracja. Z kolei przed kopalniami, gdzie trwają podziemne protesty, pojawić się mają żony górników oraz pracownice administracji kopalni.


W sobotę i w niedzielę w Katowicach toczyły się negocjacje z delegacją rządową na temat planu naprawczego Kompanii Węglowej. Zostały zerwane przez związkowców. Według nich, wrócą do rozmów, ale pod warunkiem, że weźmie w nich udział premier Ewa Kopacz i będą dotyczyły całej branży, a nie tylko KW. W południe w siedzibie śląsko-dąbrowskiej "S" z liderami central mają się spotkać władze miast, w których znajdują się przeznaczone do likwidacji kopalnie. 

Cztery kopalnie do likwidacji

W przyjętym w środę przez rząd planie dla Kompanii Węglowej stwierdzono, że możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji grozi jej upadek. Dlatego w planach jest m.in. likwidacja czterech zakładów, przeniesienie 6 tys. osób do innych kopalni i osłony dla zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł. Według zarządu KW, dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które mają być przeniesione do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, jest ekonomicznie nieuzasadnione. W 2014 roku zakłady te przyniosły w sumie 821 mln zł strat.