"O mentalne przygotowanie dba trener Mike Taylor i cały sztab. My też wiemy, o co gramy" – mówi rozgrywający kadry koszykarzy Kamil Łączyński. Polacy szykują się do dwóch decydujących meczów eliminacji Mistrzostw Świata. Jedno zwycięstwo da nam awans na turniej po ponad 50 latach. Łączyński do gry wrócił niedawno po kontuzji. "Jeśli dostanę jakieś minuty, a o nie będzie na pewno trudno, to postaram się je wykorzystać jak najlepiej z korzyścią dla siebie i dla zespołu” – zapowiada koszykarz Anwilu Włocławek.

Patryk Serwański RMF FM: Rozmawialiśmy na początku grudnia. Byłeś kilka dni po operacji, obawiałeś się, czy zdążysz wrócić do formy na lutowe zgrupowanie reprezentacji. Mike Taylor cię powołał. Jesteś i walczysz o miejsce w meczowym składzie.

Kamil Łączyński: Dosyć poważna była ta moja kontuzja. Nie przypuszczałem, że to się będzie tyle ciągnęło. Ten ból nie odpuszczał. Nie było łatwo, ale odkąd intensywniej ćwiczę i wzmacniam mięśnie nóg, pleców i brzucha to ból ustępował. Na dzień dzisiejszy praktycznie go nie ma. Mówię "praktycznie", bo już nie pamiętam, kiedy się budziłem i nic mnie nie bolało. Staram się ciągle dojść do pełnej dyspozycji. Kiedy nie jest się w stu procentach zdrowym, to nie można koszykarsko dać z siebie wszystkiego. Mam nadzieję, że tą właściwą formę złapię. Jeśli trener uzna, że jestem potrzebny to wykorzystam swoje atuty i dam z siebie jak najwięcej.

Zaznaczasz, że forma nie jest optymalna, bo brakowało ci czasu, ale jesteś w stanie dać coś reprezentacji w tych dwóch kluczowych meczach eliminacji Mistrzostw Świata?

Tak. Myślę, że wszyscy czego się można po mnie spodziewać. W ostatnich ligowych spotkaniach może nie pokazuję niczego nadzwyczajnego, ale utrzymuję stabilny poziom. Chciałbym, żeby podobnie było tutaj na kadrze. Jeśli dostanę jakieś minuty, a o nie będzie na pewno trudno, to postaram się je wykorzystać jak najlepiej z korzyścią dla siebie i dla zespołu. Hierarchia jest mi znana. Wiem, czego się mogę spodziewać, ale robię swoje i szykuje się jak najlepiej mentalnie i taktycznie tak, żeby nawet jeśli wejdę na parkiet nawet na chwilkę to, żeby było to z korzyścią dla drużyny.

Zaczynacie ostatnie okienko eliminacyjne w piątek w Varażdinie. Wygraliście z Chorwatami w Gdańsku na początku drugiej fazy kwalifikacji, ale to był zupełnie inny mecz. Teraz rywale bez zawodników z NBA czy Euroligi. Brakuje gwiazd, ale to kraj basketu. Tam nie brakuje solidnych zawodników.

Na zgrupowanie na pewno przyjechali tam zawodnicy, którzy będą chcieli pokazać, że zasługują na miejsce w kadrze. Mimo to że w wakacyjnych okienkach na kadrę przyjeżdżają zawodnicy z NBA czy Euroligi, to oni chcą być nadal w kręgu zainteresowań trenera. Nie mają nic do stracenia. Jeśli z nami przegrają mogą powiedzieć, że tak samo było w mocniejszym składzie. Nie ciąży na nich presja wyniku. Z takimi zespołami gra się jeszcze trudniej. Oni mają wolną głowę. Mogą tylko zyskać. Spodziewamy się trudnego spotkania. Widzieliśmy, co prezentowali jesienią, kiedy już tych czołowych zawodników nie było. Grają fajną, szybką koszykówkę. Dzielną się piłką. Nie myślmy o tym, że to drugi, trzeci chorwacki garnitur. Skupmy się na swoje grze i pokażmy swoje atuty.

Musicie wygrać jeden z dwóch meczów, by wywalczyć awans do Mistrzostw Świata. Teoretycznie łatwiej będzie pokonać w poniedziałek u siebie Holandię niż w czwartek Chorwację na wyjeździe, ale mentalnie jesteście nastawieni na zwycięstwo w Varażdinie. W kadrze nikt nie kalkuluje, nikt nie chce czekać na ten ostatni mecz.

Wiemy, w jakiej jesteśmy sytuacji. PZKosz chce to wykorzystać. Organizacyjnie ten mecz poniedziałkowy w ErgoArenie przeciwko Holandii jest opakowany bardzo fajnie - koncerty, dużo rzeczy wokół boiska. Chcielibyśmy jako gracze, żeby tam nie było już na nas tego ciężaru wygrania tego ostatniego meczu. Balonik będzie nadmuchany. Już jest. To widać. Rozmawialiśmy z chłopakami. Przed meczami z Włochami i Chorwacją - tymi rozpoczynającymi drugą rundę eliminacji przyszło na nasz trening dwóch dziennikarzy. Teraz 15-20. Jest głód sukcesu, awans blisko. Fajnie byłoby go uzyskać już w Chorwacji i tak się przygotowujemy. Mentalne nastawienie jest bardzo ważne. Dba o to trener Taylor i cały sztab. My sami też wiemy, o co gramy. Nie myślimy o poniedziałkowym meczu. Skupiamy się na piątku. Mimo to że gramy na wyjeździe, jesteśmy przekonani, że możemy nawiązać walkę i zejść z parkietu zwycięzcy. Ale to jest 40 minut grania. Może się tak zdarzyć, że wszyscy Chorwaci będą trafiali. Tak jak my mieliśmy świetny dzień w Holandii. Musimy przygotować kilka scenariuszy, nie stoimy na straconej pozycji. Chcemy wygrać w Chorwacji i zakończyć eliminacje dwoma zwycięstwami. 

Opracowanie: