Rozszerzenie pakietów osłonowych i sprzedaż nierentownych kopalń. Z takimi propozycjami dla górników, jedzie na Śląsk, Ewa Kopacz. O godzinie 14 ma się spotkać ze związkowcami w Urzędzie Wojewódzkim w Katowicach. Przyjazd premier był jednym z warunków wznowienia rozmów ze związkowcami. Nie czekając na ich wyniki w Katowicach związkowcy wyszli na tory.

Rozszerzenie pakietów osłonowych oznacza dla pracowników kopalni więcej pieniędzy. Zwłaszcza dla tych z zakładów przeznaczonych do likwidacji. Pierwotnie rząd planował dla nich odprawy wysokości niecałych czterech pensji. Teraz, wiele na to wskazuje, będą mogli liczyć na więcej. Podobna sytuacja będzie dotyczyć pracowników przeróbki węgla.Górnicy dołowi więcej prawdopodobnie nie dostaną, bo już teraz mogą liczyć na 4-letnie urlopy z 75 procentową pensją, albo 2-letnie odprawy. Do negocjacji pozostaje też sprawa przyszłości czterech kopalń przeznaczonych do zamknięcia. Ewa Kopacz może zaoferować sprzedanie ich za symboliczną złotówkę np. samorządom, albo samym górnikom.

Te propozycje są nie do przyjęcia - mówią RMF FM przedstawiciele protestujących górników. Jeżeli Ewa Kopacz ustaliła z góry, że się nie ugnie i że kopalnie będzie likwidować to lepiej, żeby ona natychmiast się podała do dymisji, bo to nie ma sensu. Mam nadzieję, że przyjedzie po to, żeby nas wysłuchać - dodaje szef górniczej Solidarności Jarosław Grzesik. 

Z kolei żony protestujących górników i kobiety zatrudnione w górnictwie wybierają się do Bronisława Komorowskiego. Powiem prezydentowi, że chce pracować. Mam dzieci. Muszę mieć pracę. Córka jedzie ze mną. Ja nie mam szans nigdzie znaleźć pracy. Od 30 lat pracuje w górnictwie. Mam wykształcenie górnicze - usłyszał reporter RMF FM Marcin Buczek. Przed godziną 11 pojawiła się informacja z Kancelarii Prezydenta, że delegacja ze Śląska zostanie przyjęta.

Mimo że nikt się nie kontaktował z kancelarią w tej sprawie, nie wiadomo, kto jest inicjatorem i organizatorem przyjazdu pracownic kopalni i żon górników, to przyjęcie ich petycji jest dla kancelarii oczywiste. Delegacja, która wręczy petycję, będzie przyjęta w siedzibie Kancelarii Prezydenta przy ulicy Wiejskiej - powiedziała Jolanta Trzaska-Wieczorek.

Na poniedziałek działające w górnictwie związki zawodowe zapowiedziały akcję protestacyjną w całym regionie śląsko-dąbrowskim. Na razie nie chcą zdradzać szczegółów, ale nie wykluczają przyłączenia do protestu zakładów z innych branż. Jak podkreślają związkowcy, scenariusz trzymają w tajemnicy, bo chodzi o efekt zaskoczenia. Przed godziną 10 w Katowicach w okolicach Dworca Głównego górnicy rozpoczęli blokadę torów. Na zablokowanym odcinku nie kursują m.in. składy Kolei Śląskich. Utrudnienia dotyczą pasażerów podróżujących na trasie Gliwice - Częstochowa. Pociągi z Częstochowy dojeżdżają do stacji w Katowicach - Zawodziu, pociągi z Gliwic do Dworca Głównego w Katowicach. Na zblokowanym odcinku jeżdżą autobusy. Kłopoty mogą też dotknąć pasażerów Przewozów Regionalnych i Intercity.

Wczesnym popołudniem w Bytomiu ma zostać zablokowana droga tranzytowa w kierunku Wrocławia. Przed bramą tamtejszej kopalni - podobnie jak w Brzeszczach - powstać ma miasteczko namiotowe. Zakładamy miasteczko dla kobiet, dla matek, które przyjdą manifestować pod kopalnię - mówi jeden z górników. W poniedziałek ulicami Rudy Śląskiej ma przejść demonstracja.

Rozmowy zerwane

W sobotę i w niedzielę w Katowicach toczyły się negocjacje z delegacją rządową na temat planu naprawczego Kompanii Węglowej. Zostały zerwane przez związkowców. Według nich, wrócą do rozmów, ale pod warunkiem, że weźmie w nich udział premier i że będą dotyczyły całej branży, a nie tylko KW. W przyjętym w środę przez rząd planie dla Kompanii Węglowej stwierdzono, że możliwości dofinansowania tej spółki wyczerpały się i bez restrukturyzacji grozi jej upadek. Dlatego w planach jest m.in. likwidacja czterech zakładów, przeniesienie 6 tys. osób do innych kopalni i osłony dla zwalnianych - kosztem ok. 2,3 mld zł. Według zarządu KW, dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które mają być przeniesione do Spółki Restrukturyzacji Kopalń, jest ekonomicznie nieuzasadnione. W 2014 roku zakłady te przyniosły w sumie 821 mln zł strat.