Rosyjski monopolista na rynku paliw oskarża Komisję Europejską o wywieranie nacisku. Gazprom twierdzi, że Unia Europejska chce go zmusić do obniżenia cen surowca. Zarzuca też urzędnikom KE, że nie chcą rozmawiać ani z szefami rosyjskiego koncernu ani z rządem Rosji.

W ubiegłym tygodniu Komisja Europejska wszczęła dochodzenie antymonopolowe ws. Gazpromu. Chce sprawdzić, czy rosyjski koncern nie nadużywa pozycji na rynku dostaw gazu do Europy Środkowo-Wschodniej. W odpowiedzi prezydent Władimir Putin wydał dekret nakazujący podmiotom gospodarczym o strategicznym znaczeniu, aby uzgadniały z rządem swoje decyzje finansowo - gospodarcze. Chodzi m.in. o zmiany w umowach z zagranicznymi kontrahentami. Dokument zabrania również sprzedaży zagranicznych aktywów bez wcześniejszej zgody rządu.

Działania Komisji Europejskiej - rozpoczęcie formalnego dochodzenia wobec Gazpromu i zeszłoroczne przeszukania w związanych z nim firmach - można ocenić jako nacisk ze strony KE na koncern w celu wpłynięcia na ceny i rezultaty negocjacji handlowych - powiedział rzecznik Gazpromu Siergiej Kuprijanow. Jest to sprzeczne z regułami gospodarki rynkowej - dodał. Według Kuprijanowa władze rosyjskiego giganta mogą wkrótce zdecydować o przyspieszeniu zagospodarowywania pól naftowych na wschodzie Rosji. Chodzi o zwiększenie potencjalnej bazy surowców dla eksportu do Azji.

Duży gracz może więcej

KE podejrzewa, że Gazprom, który w ponad 50 procentach jest własnością skarbu państwa, utrudnia swobodny przepływ gazu w całej UE. Zmusza również swoich klientów do płacenia zawyżonych cen za gaz uzależniając w kontraktach cenę dostarczanego przez siebie błękitnego paliwa od ceny ropy naftowej na światowych rynkach.

We wrześniu ubiegłego roku inspektorzy KE pojawili się w 20 spółkach z 10 krajów UE. Firmy zajmowały się dostawami, przesyłem i magazynowaniem gazu dostarczanego m.in. przez Gazprom. W tej grupie znalazły się też polskie PGNiG oraz operator gazociągów przesyłowych Gaz-System. Jak tłumaczyła przed rokiem KE, Bruksela musi reagować, gdy na rynku UE mogą być stosowane praktyki zagrażające konkurencji, bez względu na to, czy stosują je firmy unijne czy zagraniczne.