Śmiem twierdzić, że nie ma prawdziwszego obrazu, czym jest twór zwany III RP niż uroczysty pogrzeb sowieckiego namiestnika dla niepoznaki ubranego w polski mundur. Kilka dni temu polemizowałem z przeciwnikami państwowego charakteru ceremonii żałobnej ku czci Wojciecha Jaruzelskiego. Dzisiaj podtrzymuję swoją opinię: generałowi jak psu buda należy się uroczysty pogrzeb od państwa, które tak go zawzięcie broniło przed jakąkolwiek odpowiedzialnością za liczne popełnione w życiu zbrodnie. Powtórzę tutaj swój komentarz ze strony rmf24.pl, wzbogacę go tylko o dodatkowy wątek – religijny.

Mimo wszystko twierdzę, że uroczysta oprawa jest konieczna w III RP, bo nieżyjący komunistyczny dyktator był współtwórcą tego państwowego bytu. Jaruzelski - były sowiecki agent "Wolski", jeden z najbardziej zaufanych ludzi Moskwy, krwawy pacyfikator polskich zrywów, kat "Solidarności" - to był późniejszy akuszer okrągłostołowego bękarta, słusznie nazywanego PRL-bis. Warto przypomnieć, że obecny prezydent Bronisław Komorowski zapraszał Jaruzelskiego w charakterze doradcy, a wielki "autorytet III RP" - redaktor Adam Michnik określał sowieckiego satrapę mianem "człowieka honoru".

Istotnie, protestujący na warszawskim Cmentarzu Powązkowskim mają rację, krzycząc: "morderca, morderca!". Gen. Jaruzelski - komunistyczny siepacz - był ewidentnym zbrodniarzem, bo jako czołowy reprezentant narzuconego Polsce nieludzkiego systemu rodem z Imperium Zła, był naszym lokalnym diabłem na służbie u samego sowieckiego Lucyfera rezydującego na Kremlu. Jaruzel to nasz rodzimy Boruta, który według naszej tradycji też był przecież szlachcicem. Boruta herbu Ślepowron zaprzedał się Czartowi z Rosji i Чёрт miał go na posyłki do każdej brudnej i mokrej roboty tu na ziemi, tej ziemi.      

Ewangelia Judasza - apokryf przed laty mocno lansowany przez "Gazetę Wyborczą" - znakomicie, według mnie, opisuje relacje pomiędzy Stalinem a Jaruzelskim, oraz między generałem a jego sługusami w PRL-u i w III RP. Przypomnę krótko, o co chodzi w tym heretyckim tekście, pełnym antychrześcijańskich, gnostyckich treści w sam raz pasujących do diabelskiej komunistycznej ideologii, której hołdował zmarły szef PRL-owskiej junty.  Według "Ewangelii Judasza" nie zdradził on Chrystusa, lecz wydał go na jego własne życzenie. To dzięki Judaszowi Mesjasz mógł zbawić ludzi.

Rozsmakowałem się dzisiaj w tym obrazoburczym, trucicielskim tekście, w jego ekstraktach i esencjach, śledząc jednocześnie diaboliczne cmentarne widowisko na warszawskich Powązkach z licznymi komunistycznymi ortodoksami oraz heretykami - rewizjonistami w rolach głównych. W kondukcie żałobnym wyróżniały się oblicza: starego łajdaka, "Goebbelsa stanu wojennego" - Jerzego Urbana wiezionego na wózku i jego towarzysza  do kieliszka Adama Michnika. Oto dwie symboliczne twarze, obraz syntezy dawnego systemu i obecnej jego mutacji. Oto ideolodzy dwóch prawd etapu!       

Ćmy zlatują się do latarni, a dawni słudzy i obecni apologeci generała zlecieli się dzisiaj w biały dzień do ciemnego, cmentarnego świecidła. Mogłem zobaczyć i usłyszeć m.in. dawnego, młodzieżowego pupilka generała, "cudowne dziecko stanu wojennego" - Aleksandra Kwaśniewskiego, który pomny swych dawnych synowsko-ojcowskich relacji z generałem, złożył w przemówieniu żenujący hołd swemu patronowi, nazywając  Jaruzelskiego "jednym z najwybitniejszych polityków polskich drugiej połowy 20-go wieku, człowiekiem skromnym i oddanym sprawom Polski, patriotą najwyższej próby."        

Kościół w sprawie sowieckiego generała w polskim mundurze zajął niestety postawę dwuznaczną. "U schyłku swego życia, ok. 13 dni przed ostatnim stadium choroby, przebywający w szpitalu wojskowym przy ul. Szaserów, gen. Jaruzelski w sposób świadomy, wolny, nie ulegając jakimkolwiek sugestiom czy naciskom, poprosił kapłana - kapelana Ordynariatu Polowego - o spowiedź, odbył ją, uzyskał rozgrzeszenie, wzbudził żal za grzechy. Spełnił tym samym kanoniczne warunki, aby po długiej drodze znów do swego serca przyjąć Jezusa Chrystusa.-  zakomunikował  proboszcz Katedry Polowej WP.

Odrzekł Jezus, mówiąc: "Będziesz trzynastym i będziesz przeklęty przez pozostałą resztę pokolenia, ale przyjdziesz i będziesz panował nad nimi. Ostatniego dnia zaś będą przeklinać twoje nawrócenie ku wysokości , do świętego pokolenia". - czytamy w "Ewangelii Judasza". Pamiętajmy, że to nie jest Chrystus chrześcijan. To Jezus gnostyków, bliższy postaci Antychrysta. Niepokoi mnie gnostycki tekst o nawróceniu Judasza, w kontekście kościelnych komunikatów o spowiedzi generała. Zaskakujące rodzą mi się głowie odczytania bieżących wydarzeń, gdy patrzę na nie przez "judaszowski" pryzmat.            

Miłosierdzie okazywane Jaruzelskiemu, o którym mówił w homilii biskup polowy Józef Guzdek w katedrze polowej WP  w Warszawie pachnie mi taką herezją. "Przyzywamy miłosierdzia Bożego nad całym jego długim życiem, pełnym dramatycznych decyzji, których konsekwencje do dziś budzą wiele emocji. Nade wszystko na ołtarzu składamy dziś dobremu Bogu ostatni akt wiary, na który zdobył się świadomie w obliczu śmierci. A była nim prośba o spowiedź, sakrament chorych i komunię świętą."  Księże biskupie! Mówisz tak o człowieku, który do końca świadomie, cynicznie unikał ziemskiej kary!   

Urabiani przez część kościelnych hierarchów w imię fałszywie pojmowanego chrześcijańskiego miłosierdzia Polacy tracą poczucie sprawiedliwości, bez którego nie może funkcjonować prawdziwe państwo. Generał Jaruzelski nigdy nie odpokutował  przed Polską i przed rodakami swoich ciężkich grzechów. Nie zostali też ze swych zdrad i zbrodni rozliczeni komuniści, którzy z wrodzoną sobie butą objawili się dzisiaj na warszawskich Powązkach, całe to judaszowe plemię. Współuczestnicząc w tej ceremonii, nadając jej sakralny wymiar, Kościół stanął po stronie Jezusa, ale z "Ewangelii Judasza".              

Nieprzypadkowo według mnie tę gnostycką mszę koncelebrowali ją m.in. ksiądz Adam Boniecki- niesławny advocatus diaboli, obrońca Nergala, oraz ksiądz buntownik Wojciech Lemański, bohater "kościoła otwartego na przestrzał", nowej "Żywej Cerkwi". Zapamiętam do końca życia ten szczególny czas, jako pełen znaków i symboli. Warto próbować je odczytać. Jaruzelski zmarł dokładnie w 66 rocznicę mordu na jednym z naszych największych polskich bohaterów.  25 maja 1948 roku w więzieniu mokotowskim na Rakowieckiej strzałem w tył głowy zamordowano rtm. Witolda Pileckiego.     

Inkryminowany tekst "Ewangelii Judasza", który użyłem w tym oskarżycielskim tekście, jest księgą nowego testamentu III RP. Mocno wierzę w to, że ten twór umiera, a śmierć Wojciecha Jaruzelskiego jest ważną cezurą w procesie agonii tego potworka. Na razie jednak zdychający PRL bis jest nadal państwem zdrady i zaprzaństwa. Zaryzykuję nawet opinię, że to kraj większego kłamstwa niż PRL. W tamtej epoce wszystko wydawało się ewangelicznie proste i klarowne, według dychotomii : tak/nie, zło/dobro. Teraz mamy czas ciągłego bełtania, mącenia i mieszania kaduceuszem w diabelskim kotle.         

Egzorcyzmowanie tej łże-rzeczywistości potrwa jeszcze wiele, wiele lat. Tego zła nie da się wypędzić przy pomocy jakiejś magicznej formuły. Trzeba długotrwałego wysiłku na rzecz przywrócenia podstawowych hierarchii i pojęć. Ten tekst jest taką próbą. Na miarę moich sił. Nie twierdzę, że moja egzegeza ma być obowiązująca. To moje skromne prywatne obowiązki. Po mojej stronie nie ma nikogo. To komunizm jest ideologią kolektywistyczną. To gnostycyzm ubóstwia "wiedzącą" jednostkę. We mnie jest niepewność i strach. Ba, przerażenie! Potęgowane obrazami, które obserwuję w Polsce.