Andrzej G., który w niedzielę zamordował w celi więźnia przyznał się do winy. Trafił na trzy miesiące do tymczasowego aresztu.

W trakcie przesłuchania dyrektor więzienia w Sztumie przyznał się do winy. Odmówił jednak składania wyjaśnień. Śledczy zapowiedzieli, że zlecą wykonanie badań psychiatrycznych Andrzeja G.

Do zabójstwa doszło w niedzielę przed południem. Dyrektor wszedł do celi, w której przebywało dwóch więźniów. Jeden z osadzonych wyszedł na zewnątrz. Więźniowi, który pozostał w celi, dyrektor zadał ciosy nożem kuchennym. Zwłoki ofiary odkrył po powrocie do celi drugi skazany. Andrzej G. po wyjściu z celi wrócił do swojego gabinetu i poprosił podwładnych, aby wezwali policję, przyznając, że zabił więźnia.

Andrzej G., zanim w niedzielę przyszedł do Zakładu Karnego, zostawił w swoim domu list. Prokuratura nie ujawnia jego treści. Śledczy biorą pod uwagę dwie hipotezy wyjaśniające powód zabójstwa. Pierwsza to konflikt między dyrektorem a więźniem; druga - to problemy osobiste Andrzeja G. Przed wejściem na przesłuchanie w prokuraturze w Gdańsku, Andrzej G. powiedział dziennikarzom, że "nie wiedział co robi" podczas zbrodni.