Burmistrz Frankfurtu nad Odrą Rene Wilke zawiadomił miejski urząd sanitarny o złamaniu przez siebie obowiązujących zasad prewencji antykoronawirusowej. Chodzi o zbyt serdeczny - w dobie koronawirusa - uścisk z burmistrzem Słubic Mariuszem Olejniczakiem. Powodem było otwarcie granic.

Wszystko wydarzyło się w nocy z piątku na sobotę na łączącym Frankfurt i Słubice moście na Odrze.

Jak czytamy - w opublikowanym na oficjalnej stronie internetowej Frankfurtu nad Odrą komunikacie prasowym - "obraz tego uścisku przebiegł przez Niemcy, Europę i świat jako symbol radości z ponownego widzenia, nienaruszonej przyjaźni i więzi między ludźmi oraz narodami po twardych restrykcjach antykoronawirusowych".

"Choć globalna obecność w mediach tak cieszy dwumiasto Frankfurt nad Odrą-Słubice, to jednak w przypadku wielokrotnie prezentowanego uścisku chodzi o obiektywne naruszenie obowiązującego nakazu odstępu. Dlatego nadburmistrz Rene Wilke złożył sam na siebie doniesienie do miejskiego urzędu zdrowia wraz z wnioskiem o rozpatrzenie sprawy bez względu na jego osobę. Decyzja dotycząca prawnej oceny doniesienia na samego siebie oczekiwana jest w tym tygodniu" - zaznaczono w komunikacie.

Za złamanie obowiązku utrzymywania półtorametrowego odstępu grozi burmistrzowi Frankfurtu grzywna w maksymalnej wysokości 25 tys. euro. Nie jest też jasne, czy nie dopuścił się zagrożonego taką samą karą naruszenia innych przepisów związanych z pandemią koronawirusa.

Obowiązujące rozporządzenie pozwala na jedynie "wyjątkowe" organizowanie za zgodą władz, zbiorowych imprez plenerowych. Liczba ich uczestników nie może w żadnym przypadku przekraczać 50 osób. Na słubickim moście było to zupełną fikcją.