„Najprawdopodobniej cały budynek trzeba będzie rozebrać" – mówią policjanci o galerii handlowej, która wczoraj w nocy spłonęła w Tczewie w województwie pomorskim. W najstarszym takim obiekcie w mieście zawalił się dach, doszczętnie spłonęło pierwsze piętro.

„Najprawdopodobniej cały budynek trzeba będzie rozebrać" – mówią policjanci o galerii handlowej, która wczoraj w nocy spłonęła w Tczewie w województwie pomorskim. W najstarszym takim obiekcie w mieście zawalił się dach, doszczętnie spłonęło pierwsze piętro.
Spłonął dom towarowy w Tczewie. Pożar wybuchł 19 lutego o 4 nad ranem /Roman Jocher /PAP

Nadal nie wiadomo, co było przyczyną pożaru i najpewniej trudno będzie ustalić. Ekspert nie przeprowadził wczoraj szczegółowych oględzin pogorzeliska. Było to zbyt niebezpieczne, bo konstrukcja budynku nie jest stabilna. Miejsce pożaru ekspert oglądał między innymi z zewnątrz dźwigu.

Podpalenie niewykluczone, podobnie jak zwarcie instalacji elektrycznej - mówią policjanci, a to oznacza, że niczego konkretnego jeszcze nie ustalili. Teraz chcą przesłuchiwać między innymi tych, którzy w nocy jako pierwsi dostrzegli ogień. Szczegóły, które zapamiętali mogą być bardzo pomocne. Apelują też do właścicieli poszczególnych sklepów, by zgłaszali się i informowali o swoich stratach. Te jeszcze nie są oszacowane. Na razie zgłosił się jedynie właściciel całego budynku - a ten, według niego, był warty 8 milionów złotych. 

(j.)