Gdy widzimy, że inne osoby dostają prezenty, sami chcielibyśmy zostać obdarowani. W większości krajów prezenty dostajemy raz do roku - na urodziny, ale w święta Bożego Narodzenia bywa inaczej. I bynajmniej nie chodzi tu o ludzi biednych.

Problem dotyczy zwłaszcza mniejszości wyznaniowych w krajach, gdzie dominuje chrześcijaństwo. Takie "poszkodowane" osoby starają się zrobić co mogą, żeby pokazać, że brak prezentów im nie doskwiera. Dlaczego?

Posłużmy się przykładem. Choć nie świątecznym. W Holandii co tydzień odbywa się loteria - z 430 tysięcy kodów pocztowych losowany jest jeden. Każdy, kto kupi kupon w wybranym w ten sposób regionie, dostaje około 10 tysięcy euro nagrody w gotówce, a jedna osoba otrzymuje nawet samochód. W loterii bierze udział średnio jedna trzecia Holendrów.

W ten sposób wszyscy spod jednego kodu pocztowego, wiedzą, że inni sąsiedzi wygrali i dostali prezent. Oczywiście pod warunkiem, że kupili los na loterii.

Przeprowadzone ostatnio badania pokazały ciekawą rzecz. Okazuje się, że "poszkodowani" sąsiedzi zwycięzców - ci, co losów nie kupili - w ciągu następnego pół roku częściej kupują samochód, remontują lub odświeżają elewację domu. Chcą pokazać, że nie są gorsi od tych, którzy kupili kupon w loterii.

Podobną rywalizację na wydatki widać także w okresie świąt, np. w społeczności amerykańskich żydów.

Przyjrzyjmy się, ich zachowaniu podczas Chanuki, święta Świateł, które wypada tuż przed katolickim Bożym Narodzeniem i pewnie dlatego bywa także nazywane "żydowską gwiazdką".

Ran Abramitzky, Liran Einav i Oren Rigbi z Uniwersytetu Stanforda przeanalizowali zachowanie żydowskich rodzin. Okazało się, że im mniej żydów mieszka w katolickiej okolicy, tym więcej wydają oni na świąteczne produkty. Chodzi o to, by nie być gorszymi od katolickich sąsiadów świętujących Boże Narodzenie.

Kolejny przykład to Austriacy i Niemcy tureckiego pochodzenia. Muzułmanie nie obchodzą żadnych świąt w okolicach Bożego Narodzenia, dlatego tu "świąteczne współzawodnictwo" przybrało inną formę. Muzułmanie w Europie zaczynają zachowywać się jak ateiści - obchodzą święta, ale bez całego religijnego podłoża. Po prostu, stawiają choinkę, zasiadają do wystawnej kolacji... i wydają pieniądze. A wszystko po to, żeby pokazać, że nie są gorsi.

Według ekspertów wiedeńskiego instytutu badawczego EthnOpinion aż jeden na siedmiu Austriaków tureckiego pochodzenia obchodzi święta Bożego Narodzenia. Zwyciężył pragmatyzm.

Tłumaczenie