Ashton Carter - kandydat prezydenta Baracka Obamy na szefa Pentagonu - rozważyłby zmianę planów, przewidujących wycofanie wszystkich żołnierzy USA z Afganistanu do końca przyszłego roku, gdyby pogorszyła się sytuacja w dziedzinie bezpieczeństwa.

Carter wypełnił kwestionariusz senackiej Komisji Sił Zbrojnych, związany z jego kandydaturą.  Odpowiedział "tak" na pytanie, czy rozważyłby zarekomendowanie zmian w obecnym planie wycofywania żołnierzy amerykańskich z Afganistanu - informuje agencja Associated Press. Carter napisał też, że wie o doniesieniach, że dżihadyści z Państwa Islamskiego mogą podjąć próbę rozszerzenia swych wpływów na Afganistan i zapewnił, że będzie pracował z partnerami koalicyjnymi, żeby do tego nie dopuścić.

Agencja Associated Press zwraca uwagę, że przewodniczący senackiej komisji sił zbrojnych, republikański senator John McCain wielokrotnie kwestionował sens określania i ogłaszania sztywnego terminu zakończenia amerykańskiej obecności wojskowej w Afganistanie.

Pakt o bezpieczeństwie (Bilateral Security Agreement, BSA) zawarty pod koniec września ubiegłego roku między Afganistanem a Stanami Zjednoczonymi, przewiduje pozostawienie w tym kraju międzynarodowych sił szkoleniowych. Mają one liczyć ok. 10 tys. ludzi. Pozostawieni w Afganistanie żołnierze mają sukcesywnie opuszczać ten kraj do końca 2016 roku.

Senacka komisja zajmie się w środę kandydaturą Cartera. Nominacja kandydata prezydenta Obamy prawdopodobnie zostanie zatwierdzona bez problemów.

Urzędnik, który w wojsku nie służył

Carter, choć nigdy nie służył w wojsku, jest wieloletnim urzędnikiem Pentagonu, specjalistą ds. uzbrojenia. Był wiceministrem obrony zarówno za czasów ministra Leona Panetty, jak i Hagla (od października 2011 do grudnia 2013 roku). Odpowiadał m.in. za zakupy broni oraz redukcję przestarzałego i nieefektywnego sprzętu.

Carter od początku był uważany za jednego z głównych kandydatów do zastąpienia Chucka Hagla, który ogłosił rezygnację w końcu listopada zeszłego roku, po niespełna dwóch latach na czele Pentagonu. Media amerykańskie donosiły, że Hagel decyzję tę podjął pod presją, na prośbę prezydenta Obamy. Jego odejście, jak komentowano, miało związek przede wszystkim z krytyką strategii USA wobec zagrożenia ze strony Państwa Islamskiego w Iraku i Syrii. Generalnie Hagel jako minister obrony był postrzegany jako zbyt bierny.