Ósmy maja 2013. Godzina dziewiąta. Kraków. Planty. Czyste i przezroczyste niebo nad starym Krakowem, przejrzyste jak górskie jezioro. Mam pokusę, by stanąć i gapić się długo w ten głęboki błękit tak, jak się spogląda w wodną głębinę. Jednak nie ulegam miękkiej ułudzie i zaczynam twardo stąpać po ziemi. Sadzę wielkie kroki po asfalcie alejki tonącej w zieleni Plant. Spieszę się na spotkanie w budynku Instytutu Pamięci Narodowej. W głowie zaczynają mi się kłębić historyczne daty, nazwiska, cytaty z książek, sensacje ubiegłego wieku. Wciąga mnie inna głębia. Tonę w powodzi zdarzeń w głowie, ta fala szybko zatapia moją pogodną majową idyllę.

Ósmy maja. Godzina dziewiąta dziewięć. Spotkanie z prokuratorem Łukaszem Gramzą z oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Krakowie. Lustruję nienagannie ubranego wysokiego mężczyznę w garniturze. Ja - w kurtce khaki, w "bojowej" czapce z daszkiem. Ósmego maja 1945 roku hitlerowskie Niemcy podpisały akt kapitulacji. Mija dokładnie 68 lat od tego dnia. Reims we Francji. Na budynku, gdzie urządzono ceremonię, nie wywieszono wtedy nawet francuskiej flagi. Gospodarzy potraktowano trochę z wojskowego buta. W ostatniej chwili zaproszono - jako świadka, a nie stronę - francuskiego generała Francoisa Seveza. Wczoraj prezydent Bronisław Komorowski po spotkaniu z Francois Hollandem dał historyczny "popis" w swoim stylu, dając próbkę wiedzy o wojennych losach Polski i Francji:    

Byliśmy sojusznikami w okresie drugiej wojny światowej i to sojusznikami od samego początku do samego końca wojny - wyraził się Komorowski, jakby nie było różnicy pomiędzy okupowaną Polską, walczącą z najeźdźcami bez kompromisów w postaci kolaboracyjnych władz, a Francją, która zhańbiła się marionetkowymi władzami Vichy w latach 1940-1944 z marszałkiem Henri Philippe Pétainem jako szefem rządu - "głową państwa francuskiego". My Polacy, wciąż wtłaczani w rolę współsprawców Holokaustu, powinniśmy przypominać jaki los  Europa Zachodnia, w tym Francja, zgotowała Żydom. To Francuzi zorganizowali Obławę Vel d'Hiv - największe masowe aresztowanie francuskich Żydów. 16 i 17 lipca 1942 roku aresztowano i stłoczono żydowskie ofiary na krytym torze kolarskim tzw. Vélodrome d'Hiver ("Welodromie zimowym") w pobliżu wieży Eiffla. Proniemiecki rząd Vichy zatrudnił przy obławie około 9 000 policjantów. Francuscy funkcjonariusze służący Niemcom aresztowali 12 884 osoby pochodzenia żydowskiego, w tym 5082 kobiety oraz 4051 dzieci. To pod Paryżem - w Drancy - na terenie przedwojennego supernowocznesnego modernistycznego kompleksu, nowej dzielnicy  Cité de la Muette, zorganizowano obóz, z którego wysyłano Żydów do obozów zagłady, głównie do Auschwitz.

Ósmy maja. Godzina dziewiąta osiemnaście. Stoję z prokuratorem Gramzą na Placu Szczepańskim. W tle nam szumi i błyszczy tryskająca fontanna. Rozmawiam z nim o 73. rocznicy stworzenia pierwszego obozu koncentracyjnego na terenie Polski, nazywanego na Zachodzie z dziwną konsekwencją "polskim obozem koncentracyjnym". Pytam prokuratora o tekst dr. Leszka Pietrzaka. Historyk stwierdził, że termin "polskie obozy koncentracyjne" wymyśliły w 1956 roku niemieckie tajne służby. Na początku 1956 roku Alfred Benzinger, były nazista, a zarazem szef tajnej zachodnioniemieckiej komórki kontrwywiadowczej "Agencja 114", wpadł na pomysł, jak zmniejszyć odium ciążące na Niemcach za wojnę i Holokaust Żydów. Benzinger (zwany "Grubasem") zaproponował, aby rozpocząć w mediach propagowanie terminu "polskie obozy koncentracyjne" w odniesieniu do niemieckich obozów zagłady na terytorium Polski. "Odrobina fałszu w historii po latach może łatwo przyczynić się do wybielenia historycznej odpowiedzialności Niemiec za Zagładę" - przekonywał. Plan zyskał wysoką ocenę i akceptację Reinharda Gehlena, szefa zachodnioniemieckiego wywiadu (nazywanego wówczas Organizacją Gehlena). Rozpoczęta wówczas operacja zrzucania winy na Polaków odniosła sukces, o którym nie marzył twórca. Tylko w tym roku trzy wysokonakładowe niemieckie gazety użyły sformułowania "polski obóz koncentracyjny". Na świecie było takich przypadków kilkadziesiąt - napisał Leszek Pietrzak. Prokurator Gramza nie chce tego komentować. Twierdzi, że nie zna tych informacji. Trudno. W zamian zdradza mi szereg innych cennych faktów. Szczególnie wartościowe dla mnie informacje, dotyczące tak zwanych "Niskich Numerów" - pierwszych więźniów Auschwitz. To o nich wspaniała Polka - socjolog Anna Pawełczyńska, więźniarka kacetu - pisała w książce "Wartości a przemoc": Łączyły ich wspólne doświadczenia i doznania z najgorszego okresu terroru. Więź to była tak silna, że zmniejszała zasadniczo znaczenie innych podziałów. Wobec niej bladły litery, a nawet kolory winkli (kolorami trójkątów oznaczano różne kategorie więźniów. Zielone trójkąty - winkle - to byli kryminaliści).

Inna zieleń dookoła, majowa soczystość liści, rozkwitają krakowskie Planty.

Rozmawiam z prokuratorem na Placu Szczepańskim, obok plansz plenerowej wystawy "Auschwitz Pamięć Świat", i kątem oka spoglądam na przechodniów: kto przystaje, kto choć spojrzy na czarno-białe zdjęcia z poważnymi postaciami, odrywając oczy od zmysłowych żywych ciał na płycie. Niewielu. Pojawia się jednak grupka, która najwyraźniej studiuje historyczne plansze. Kończę wywiad z prokuratorem. Dziękuję bardzo za cenny wykład [OBEJRZYJ ROZMOWĘ Z PROK. GRAMZĄ]. I podchodzę z mikrofonem do młodej trójki. Sądząc po twarzach mogliby być moimi dziećmi.                                        

Ja: Przepraszam na chwilkę, czy mógłbym z Wami porozmawiać o tej wystawie, zrobić z Wami wywiad dla mojego radia?

Wszyscy troje:  Oczywiście.    

Ja: Skąd jesteście?

Pierwszy chłopak: Dzień dobry. Pochodzę z Turcji. Mam na imię Efecan. 

Drugi chłopak: Przyjechałem z Hiszpanii. Jestem Eladio.

Ja: A Ty? 

Dziewczyna: Jestem Francuzką.

Ja: A jak masz na imię?

Dziewczyna: Anne Sophie.         

Ja: Co znaczy dla Was "Auschwitz Pamięć Świat" ?

Efecan: Dobre pytanie.

Eladio: Znaczy wiele. Ponieważ wielu ludzi poniosło tam śmierć. Sześć milionów osób. I nie ma słów, aby to wytłumaczyć. Ponieważ to jest prawdopodobnie najgorszy rozdział w naszej historii, najgorszy czas w historii ludzkości.

Ja: Skąd dowiadujecie się o liczbie ofiar? Z książek, z filmów?

Eladio: Także z internetu, zanim tu przybyliśmy.

Efecan: Również od przyjaciół. Byli w Krakowie i opowiedzieli mi, zrobili mi taki obfity wstęp do historii Auschwitz i dziejów Polski. Ale wiedzę czerpię głównie z filmów.

Ja: A konkretnie? Jakieś tytuły?

Efecan: "Lista Schindlera".

Ja: Obraz Spielberga.

Efecan i Eladio: "Pianista" Romana Polańskiego.

Ja: Co wiesz o kobietach w Auschwitz?

Anne Sophie: Tak. Czytałam Primo Leviego.

Ja: Włosko-żydowskiego pisarza.

Anne Sophie: Ten obraz odmalowany przez tego włoskiego Żyda jest rysunkiem z natury, czystym opisem tego, co widział, podoba mi się takie ujęcie.

Ja : A jak wygląda sprawa "złej pamięci" we Francji, pamięci o drugiej wojnie światowej?

Anne Sophie: Mieliśmy złe doświadczenia, na przykład z Petainem. Byli ludzie, którzy kolaborowali i w szkole uczymy się o tym. O Żydach wysyłanych do obozów koncentracyjnych. Musimy o tym wiedzieć. Żebyśmy w przyszłości mogli powiedzieć: "Tak, to się stało, wiemy, co się stało, ale nigdy już się zdarzyć nie może."

Ja: A czy wiesz cokolwiek o obozie w Drancy, który działał pod Paryżem?

Anne Sophie: Nie za wiele. Troszkę słyszałam.

Ja: To był francuski obóz dla Żydów.

Anne Sophie: Nie wiem, ilu Żydów poniosło śmierć w Drancy. 

Ja: A co sądzisz o francuskiej odpowiedzialności za Holocaust? Czy to jest temat dla Ciebie? Myślę na przykład o francuskich władzach. Wymieniłaś nazwisko Petaina. 

Anne Sophie: Tak, mieliśmy kolaborantów, ludzi, którzy poszli na współpracę z Niemcami. Nie jesteśmy z tego dumni. W szkole uczymy się o tym po łebkach, bez wchodzenia w detale o tym okresie. Myślę, że nie wiemy wiele, co się działo, bo pewne szczegóły są ukrywane.

Ja: To rodzaj skrywanej wiedzy.

Anne Sophie: Tak, tak myślę.

Ja: Bardzo Wam dziękuję. Miłego dnia życzę. Miłego pobytu w Krakowie. Powodzenia.

Cała trójka: Ciao. Dzięki.                 

Kartony stoją nieporuszone. Fontanna szemrze nieopodal. Jak strumień beztroskiej radości. Symbol życia.

A pod nami śmieje się

Śmierć.