We wtorek 9 lutego Sejm zajmie się projektem ustawy „Rodzina 500 plus”. W poniedziałek rząd przyjął projekt ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, który wprowadza świadczenie wychowawcze 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko; w przypadku rodzin, których dochód nie przekracza 800 zł na osobę w rodzinie (lub 1200 zł w przypadku rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym) - również na pierwsze dziecko. Resort rodziny, pracy i polityki społecznej szacuje, że z programu skorzysta 2,7 mln rodzin, a wsparciem będzie objętych 3,7 mln dzieci.

We wtorek 9 lutego Sejm zajmie się projektem ustawy „Rodzina 500 plus”. W poniedziałek rząd przyjął projekt ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, który wprowadza świadczenie wychowawcze 500 zł miesięcznie na drugie i kolejne dziecko; w przypadku rodzin, których dochód nie przekracza 800 zł na osobę w rodzinie (lub 1200 zł w przypadku rodzin z dzieckiem niepełnosprawnym) - również na pierwsze dziecko. Resort rodziny, pracy i polityki społecznej szacuje, że z programu skorzysta 2,7 mln rodzin, a wsparciem będzie objętych 3,7 mln dzieci.
Sejm we wtorek 9 lutego zajmie się programem "Rodzina 500 plus" / Hans-Jürgen Wiedl /PAP/EPA

Krzysztof Berenda RMF FM: Mamy już w Sejmie złożony projekt ustawy 500 złotych na dziecko. Wnioski możemy składać od 1 kwietnia, a kiedy będziemy mogli dostać pieniądze z tego programu?

Bartosz Marczuk, wiceminister rodziny: Te osoby, które pójdą od razu po oświadczenie, formalnie gmina będzie miała trzy miesiące na wypłatę, natomiast mogą spodziewać się, że pewnie około maja otrzymają pieniądze.

Niektórzy posłowie, głównie z opozycji, mówią, żeby wprowadzić próg dla najbogatszych, żeby nie dla wszystkich było to 500 złotych. Wy jesteście skłonni przychylić się do takiego wniosku?

Rzeczywiście pojawiają się takie postulaty, żeby wprowadzić ten górny próg dochodowy. Co najmniej z trzech powodów wydaje się to niespecjalnie racjonalne. Pierwszy powód to jest taki techniczny - to znaczy, że koszty obsługi, kiedy badalibyśmy dochód wszystkich świadczeniobiorców mogłyby być, w ekstremalnych nawet sytuacjach, wyższe niż oszczędności.

Druga kwestia to jest kwestia pewnej aksjologii, to znaczy my wychodzimy z założenia, że polityka rodzinna nie jest tożsama z polityką socjalną i dlatego uznajemy, że tak szeroki system wsparcia jest zasadny.

Trzecia kwestia taka już pronatalistyczna - w tej chwili najbardziej, tak naprawdę, to na czym nam powinno zależeć wspólnie, nam jako wspólnocie to jest to, żeby model rodziny w Polsce, który jest obowiązujący, właściwie większość rodzin ma w tej chwili jedno dziecko, czyli 2+1, by ten model rodziny choć trochę zmienić na model 2+2.

Co uznacie za sukces tego programu - zwiększenie liczby urodzin, czy malejącą liczbę osób, zwłaszcza dzieci, żyjących w ubóstwie, w nędzy?

Tutaj trzeba powiedzieć sobie o trzech głównych filarach tego programu. Pierwszy to jest, oczywiście, cel pronatalistyczny czyli, żeby więcej dzieci się rodziło. Drugi cel to jest redukcja ubóstwa. Trzeci cel to jest wzmocnienie tak zwanego, jak to ekonomiści brzydko nazywają, kapitału ludzkiego.

Jeżeli osiągniemy te cele, to ten program będzie można wygaszać za 5, 10, 20, 30 lat?

No nie, dlatego że to właśnie dokładnie odwrotnie działa. Działa to na takiej zasadzie, to są też doświadczenie międzynarodowe, że jak buduje się politykę demograficzną, to ludzie muszą uwierzyć w to, że ona działa długo, że ona nie jest co chwilę zmieniana, żeby decydować się na dzieci.

Czyli na zawsze?

Chcielibyśmy oczywiście, absolutnie jako priorytet, żeby ten program działał bardzo długofalowo.

(j.)