Podobnie jak ostatnim razem tak i teraz sopocki monciak zmienił się w rwący potok. Ulice Gdańska i Gdyni są pełne wody. Wszystko wskazuje jednak na to, że nie jest tak tragicznie jak w miniony poniedziałek. Deszcz był intensywny, ale krótki. W Gdańsku i Sopocie przestało już padać.

Niestety synoptycy zapowiadają, że takie krótkie, ale ostre burze mogą się powtórzyć wieczorem, w nocy i nad ranem. Jak dowiedzieliśmy się w sztabie kryzysowym wszyscy są w pełnej gotowości i pomimo zmęczenia całotygodniową akcja ratowniczą nie ma mowy o zlekceważeniu zapowiedzi synoptyków. Przygotowane są worki z piaskiem, pontony, specjalne zapory na wypadek przerwania wałów. W pogotowiu są żołnierze i strażacy: "Jeszcze nie odjechali strażacy z całej Polski. W tej chwili jest 300 strażaków u nas z czego około 240 z całej Polski". Jesteśmy w pełnej gotowości zapewnia brygadier Sławomir Michalczuk, komendant gdańskich strażaków. Tymczasem w miejscach dotkniętych powodzią trwa wielkie sprzątanie. Pomimo niedzieli służby drogowe łatają dziury, mieszkańcy sprzątają swoje domy. Jak podają władze miasta powodzią dotkniętych zostało około 2 tysięcy rodzin czyli ponad 5 tysięcy osób. Straty szacowane są na blisko 300 milionów złotych.

Gwałtowna burza przeszła też na województwem kujawsko-pomorskim. W Grudziądzu strażacy wzywani są też do osuszania zalanych piwnic. Tylko na drodze Bydgoszcz-Inowrocław doszło do trzech groźnie wyglądających wypadków. W niektórych miejscowościach silny wiatr w czasie burzy pozrywał linie energetyczne.

foto Archiwum RMF

16:50