Nie tylko zdolność do współpracy, ale też ciemne strony ludzkiej natury miały istotne znaczenie dla naszego sukcesu jako gatunku - twierdzi archeolog z University of York. Dr Penny Spikins pisze na łamach czasopisma "Open Quaternary", że skłonność do oszustwa, zdrady i zemsty przyczyniła się do tego, że około 100 tysięcy lat temu nasi przodkowie zaczęli szybciej rozchodzić się po świecie. Narastający brak zaufania nakłonił ich do poszukiwania miejsca z dala od innych.

Nie tylko zdolność do współpracy, ale też ciemne strony ludzkiej natury miały istotne znaczenie dla naszego sukcesu jako gatunku - twierdzi archeolog z University of York. Dr Penny Spikins pisze na łamach czasopisma "Open Quaternary", że skłonność do oszustwa, zdrady i zemsty przyczyniła się do tego, że około 100 tysięcy lat temu nasi przodkowie zaczęli szybciej rozchodzić się po świecie. Narastający brak zaufania nakłonił ich do poszukiwania miejsca z dala od innych.
Złe emocje pomogły nam zdobyć świat - twierdzą naukowcy /picture alliance/DPA/CHROMORANGE/P.Widmann /PAP

Dr Spikins pisze, że około 100 tysięcy lat temu prędkość i charakter migracji naszych przodków uległy zmianie. Wcześniej migracje były powolne, zwykle związane ze zwiększaniem się populacji i pojawieniem szczególnych czynników środowiskowych. Później jednak przyspieszyły i odbywały się w tempie, którego czynnikami naturalnymi raczej nie da się wytłumaczyć. Pierwotni ludzie zaczęli przekraczać ograniczające ich wcześniej przeszkody naturalne - morza, delty rzek czy pustynie, zaczęli się osiedlać także w miejscach o mniej sprzyjającym klimacie, choćby w północnej Europie. Byli znacznie bardziej skłonni do ryzyka.

Nowa teoria przewiduje, że do tego przyspieszenia doprowadziły zmiany natury emocjonalnych relacji między ludźmi. Wzajemne zobowiązania stały się coraz bardziej istotne dla ich przetrwania. Dlatego też grupy miały coraz większą motywację, by identyfikować i karać tych, którzy oszukiwali. Zdaniem dr Spikins, emocjonalne więzi łączące grupę w chwilach kryzysu miały też swoją ciemną stronę w postaci coraz silniejszych reakcji w obliczu działania uznanego za zdradę. Związane z tym awantury i spory doprowadziły do tego, że grupy zaczęły się dzielić i starały się oddalić od innych.

Kolonizacje trudniejszych terenów, przejścia przez bardziej niebezpieczne środowiska trudno opisać jako wynik pragmatycznych decyzji - mówi dr Spikins. Łatwiej je zrozumieć, jeśli uznamy, że w tym okresie ludzie zaczęli odczuwać silne motywacje do wyrządzenia sobie nawzajem krzywdy, nawet jeśli im samym miałoby to przynieść szkodę. Chęć uniknięcia za wszelką cenę kontaktu z wrogiem, szukającym sprawiedliwości lub zemsty, dawała motywację do podjęcia każdego ryzyka - wyjaśnia.

Rozprzestrzenienie się naszego gatunku po świecie słusznie postrzegamy jako sukces, ale może się okazać, że drogą do tego sukcesu było właśnie ujawnienie się ciemnej strony naszej natury.