Pierwsze w Polsce urządzenie do automatycznego modyfikowania powierzchni protez zastawek serca zaprezentowano w Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii w Zabrzu. Dzięki nowoczesnej technologii raz wszczepiona zastawka nie musi być wymieniana.

Wymiana zastawki serca to zabieg kardiochirurgiczny stosowany w zaawansowanych wadach zastawek serca.

Protezy zastawki serca mogą być wykonane z materiału syntetycznego lub biologicznego (tzw. bioprotezy). Istotnym elementem leczenia jest zminimalizowanie reakcji zapalnych po wszczepieniu zastawki. Jednym ze sposobów uniknięcia komplikacji jest pokrywanie jej powierzchni komórkami pacjenta - tłumaczy dr Piotr Wilczek, kierownik Pracowni Bioinżynierii Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii.

Urządzenie wielkości biurka zastępuje żmudną i powtarzalną pracę człowieka, który na przygotowanie jednej protezy zastawki serca musi poświęcić 6-7 godzin.

Pracownik szpitala, który pokrywa zastawkę warstwami komórek, musi wykonać szereg powtarzalnych czynności. Urządzenie nie tyle skraca proces, co wyręcza lekarza, ponieważ samo nanosi poszczególne warstwy - wyjaśnił Wilczek.

Zaprezentowane urządzenie zastępuje ręczną pracę człowieka, jest bardziej precyzyjne, może pracować bez przerwy, ponieważ komputerowo kontroluje nanoszenie polielektrolitów (związków organicznych) ułatwiających proces nasiewania komórek na protezy zastawek serca.

Obecnie zastawkę serca trzeba wymieniać średnio co 15 lat. W przypadku gdy pierwszą zastawkę wszczepi się osobie, która nie ukończyła jeszcze 40 lat, można mieć pewność, że nie będzie to ostatni zabieg w jej życiu. Będzie wymieniana, być może nawet kilka razy. Z wiekiem każdy kolejny zabieg staje się dla pacjenta coraz większym obciążeniem.

Nam zależy na tym, aby raz wszczepiona zastawka służyła przez całe życie - powiedział Wilczek. Jego zdaniem, urządzenie wpisuje się w nurt tzw. medycyny regeneracyjnej oraz inżynierii tkankowej, a jego stosowanie "otworzy kolejny etap badań in vitro nad opracowaniem bioprotez serca nowej generacji".

Od pomysłu do wykonania minął rok. Urządzenie kosztowało 25 tys. zł. Fundacja nie wyklucza jego produkcji na większą skalę.