W dolnośląskich szpitalach na oddziałach intensywnej opieki medycznej i anestezjologii brakuje miejsc. Sytuacja jest tak dramatyczna, że pacjenci są wożeni po szpitalach w poszukiwaniu wolnych łóżek. Powodem problemów są oczywiście pieniądze.

Szpital wojewódzki we Wrocławiu jest „wojewódzkim” tylko z nazwy, bo zamiast absolutnego minimum – 12 łóżek na oddziale intensywnej terapii, jest ich tylko 7. Podobnie jest także w innych dolnośląskich placówkach.

Wojewódzki konsultant ds. intensywnej terapii ostrzega, że w przypadku ataku terrorystycznego lub katastrofy nie ma szans na to, by wszystkie ofiary pomieściły się na wszystkich dostępnych obecnie łóżkach. Na Dolnym Śląsku do minimum brakuje ich w sumie ponad 50, a łącznie jest ich tylko 154. Wszystkie są niemal bez przerwy zajęte. Z roku na rok jest ich także mniej.

Urzędników to jednak niewiele obchodzi, bo oni korzystają z usług własnej, resortowej służby zdrowia.

Sprawą zajął się wrocławski reporter RMF, Michał Szpak. Posłuchaj jego relacji: