Polskie granice zostały zamknięte dla bydła, mięsa wołowego, podrobów, jelit wołowych oraz przetworów z wołowiny z Czech. Główny Lekarz Weterynarii wprowadził wczoraj zakaz importu tych przetworów, gdyż w Czechach odnotowano pierwszy przypadek choroby szalonych krów. Według ministra rolnictwa Artura Balazsa, zakaz importu wołowiny z Czech był konieczny.

Jak powiedział sieci RMF FM Andrzej Komorowski służby sanitarne i weterynaryjne już zaczęły sprawdzanie czy i gdzie w Polsce są podejrzane towary sprowadzone z Czech. Uspokajał jednak, że z powodu zagrożenia pryszczycą, Polska już od połowy maja nie sprowadza ani krów, ani mięsa z Czech. Przyznał natomiast, że na terenie Polski jest około 180 krów pochodzących z Czech. "Oczywiście tym samym pojawia się pewne niewielkie ryzyko wystąpienia BSE w Polsce, ale zwierzęta - zapewniam - znajdują się pod naszą kontrolą" - powiedział Komorowski. Zdaniem głównego lekarza weterynarii nie ma jednak poważnych powodów do niepokoju. Ryzyko, że zakażone mięso trafiło na polskie stoły jest niewielkie:

Henryk Bujak, dolnośląski wojewódzki lekarz weterynarz twierdzi, że nie mamy czego się bać. Od kilku miesięcy ani żywe zwierzęta, ani mięso pochodzące z kraju naszych południowych sąsiadów nie wjeżdżało do Polski. Skąd pewność, że do naszego kraju nie przedostała się choroba wściekłych krów? Już od środy, kiedy zaczęto podejrzewać wystąpienie BSE w Czechach pracownicy inspekcji weterynaryjnej dokładnie sprawdzali co wwożono ostatnio przez polsko-czeską granicę. Wynik tej kontroli jest jednoznaczny. Do naszego kraju nie wjechało ani jedno zwierzę i ani jeden kilogram mięsa - powiedział Henryk Bujak. Nie ma w tym zresztą nic dziwnego. W związku z epidemią pryszczycy taki import był zabroniony już od lutego. Znoszono go stopniowo dopiero w ostatnich tygodniach.

Pierwszy przypadek BSE potwierdzono na farmie niedaleko Jihlavy. Zakażona krowa ma sześć lat i została już zabita. Podobny los spotka całe stado. Sąsiadujące z Czechami Węgry już zadecydowały o wstrzymaniu importu wołowiny z tego kraju. Decyzja wchodzi w życie za dwa dni.

foto EPA

10:35